poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 5

Mam ich wszystkich dosyć, najbardziej Harrego. Myślę, że nie będziemy się lubić w przyszłości. Ale on jest taki... Swdcfvgbh. Jego oczy, uśmiech, dołeczki. Chyba mi się podoba. CO, ROSE, NIE, STOP !
Nie dopuszczaj nawet takiej myśli do siebie ! Szczerze, to jest nawet zabawne. Taka zwykła dziewczyna z problemami zauroczyła się w kimś takim jak ON. Chłopak którego kocha kilkanaście milionów dziewczyn na świecie, może mieć każdą na pstryknięcie palcami, a ja kim jestem ? W porównaniu co do niego, to jestem nikim. Siedziałam tak i myślałam o nim.
 Dobra, przeanalizujmy wszystko. Jest sobota, a ja siedzę w tym pokoju, sama jak mały palec u stopy.
Co ja tu jeszcze robię ?! Idę się wyszaleć ! To jest Londyn, tu można wszystko.
Podeszłam do mojej szafy i wyciągnęłam z niej moją ulubioną sukienkę, dobrałam do tego kilka drobiazgów.
[KLIK] Położyłam wszystko na łóżku. Tak, to jest idealne. Napisałam jeszcze sms-a do Perrie i Jade czy może wybrały się ze mną. Odpisały mi szybko, że się zgadzają. Zrobiłam tylko lekki makijaż i byłam gotowa.
Zeszłam po ciuchu na dół, ale to co zobaczyłam mnie trochę zszokowało. Całe One Direction spali w różnych miejscach. Dokładnie było czuć alkohol.
- Wy się zabawiliście, teraz moja kolej. - Powiedziałam po cichu i wyszłam. Przed domem stało taxi, a w środku czekały na mnie dziewczyny. Przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
Po 15 minutach dotarliśmy do budynku od którego było słychać głośną muzykę. Weszłyśmy do środka bez problemu. Mając sławnych przyjaciół, ochroniarze uznali, że mam 18 lat.
Od razu skierowałyśmy się do baru. Pezz zamówiła nam drinki. Powiedziała, że muszę tego spróbować.
Po krótkiej chwili dostałyśmy zamówienie. Wypiłam to wszystko od razu. Niesamowite.
- Ja idę do łazienki! - Krzyknęłam.
- To my idziemy na parkiet! - Odkrzyknęła Jade. Ruszyłam w stronę toalet. Weszłam i co zobaczyłam ?
Jakieś dwie dziewczyny które wciągają heroinę. Jedna już skończyła swoją dawkę i popatrzała na mnie.



- Chcesz może ?
- Nie, ja brałam jeszcze niedawno, ale już nie. -Odpowiedziałam i próbowałam nie dać się namówić. Jej koleżanka również skończyła i powiedziała do mnie 
- Zostało nam trochę, wiemy że chcesz. Przez to będzie lepsza zabawa. - Dobra. Dałam się namówić. Wzięłam od niej banknot zawinięty i zrobiłam to.
- I jak ?
- Bosko. Dzięki, i może do zobaczenia. - Powiedziałam się i jakimś cudem dostałam się parkiet. Wzrokiem znalazłam przyjaciółki. Ciekawe czy się skapną ? Kiedy mnie zauważyły, mogła po nich poznać, że są już pijane.
- Chodźmy jeszcze do baru! - Zaproponowałam, w końcu chcę zaszaleć, po to tu jestem.

*oczami Harrego*
Obudziłem się na podłodze, koło telewizora u Nialla. Muszę sobie przypomnieć co się działo.
Znalezione papierosy u Rose. Ostra kłótnia. Dostałem w twarz. Piliśmy z chłopakami. O kurwa !
Nie lubię się kłócić, a tym bardziej z nią. Zależy mi na niej jak na nikim innym. Pójdę ją przeprosić za tą całą aferę. Zapukałem do jej drzwi. Nikt nie reaguję. Sprawdziłem czy otwarte. Nie.
- Rose, proszę otwórz. - Poprosiłem ale nadal nie otwierała. Męczyłeś się tak 15 minut i już nie wytrzymałem dłużej. Wyważyłem drzwi. - Czy tak trudno otworzyć te jebane drzwi ! - Wydarłem się.- Rose? Jesteś tutaj ? Rose ?! - Od razu przybiegła reszta One Direction.
- Co się stało ?! - Zapytał Liam.
- Nie ma Rose !
- Jak to nie ma ?! - Powiedzieli równo.
- Co ja teraz zrobię, zginęła mi siostra. - Louis poklepał go po ramieniu. -Zayn zadzwoń do Perrie, może ona coś wie ! Szybko ! - Malik wyciągnął telefon i zadzwonił do swojej dziewczyny.
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Hallo ?!
- Gdzie ty jesteś ?! Jest tak Rose ?!
- Na imprezie w moim ulubionym klubie, yyy.. wiesz coś tu głośno, muszę kończyć pa !
*KONIEC*
- I co ? Jest tam ? Gdzie ona jest ? Powiedz, że coś wiesz. To twoja wina Harry ! - Niall rzucił się z pięściami na swojego przyjaciela.
- Ej ! Nialler, spokojnie ! Perrie jest w klubie, i to prawdopodobnie z Rose, bo jak się zapytałem to się rozłączyła. - Wszyscy od razu pobiegliśmy do auta. Postanowiłem, że ja będę prowadzić, ponieważ jak taki Liam, na zamiar jechać 60km/h to wolę żebym to ja siedział za kierownicą.
Dojechaliśmy w 5 minut. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się do ochroniarzy, od razu nas wpuścili. Plus bycia sławnym.
- To wiecie co, ja poszukam ich przy barze, a wy się rozdzielcie.. - Powiedział Louis, każdy z nas dobrze wiedział, że chce wypić. Cały on. Każdy z nas poszedł w inną stronę. Ja wszedł na parkiet i szukałem jej.
Zobaczyłem włosy Pezz i podszedłem bliżej, przed nią tańczyła Rose. Złapałem ją za przed ramie i zaprowadziłem w stronę auta. Czemu auto, a nie łazienka czy na dworze ? Nie chce, żeby ktoś to słyszał, bo zaraz będą kolejne plotki.
Rosi [czyt. Rołzi] na początku się wyrywała, ale potem się uspokoiła, bo wiedziała, że nie ma ze mną szans.
Otworzyłem jej tylne drzwi i weszła do auta, LEDWO, ale weszła, oczywiście z moją pomocą, ja stałem i patrzyłem na nią.
- Jestem świnią, wiem. Ale co ci strzeliło do głowy, żeby uciec z domu. Wszyscy zawału serca dostali jak się dowiedzieli, że cie nie ma..
- Skończ. - Przerwała mi.
- A gdyby ci się coś stało, to co ? Czyja by była wina, każdy by się obwiniał, nawet twoi rodzice, pomyślałaś o nich, o nas wszystkich. Ro, popatrz mi w oczy. - Kucnąłem koło niej. Podniosła głowę i spojrzała na mnie. NIE! - Ty jesteś naćpana ?! Co ci przyszło do głowy ?!
- Zamknij się. - Powiedziała i pocałowała mnie. CZY JA JESTEM W NIEBIE ? Nie wierze, marzyłem o tym, od czasu kiedy ją poznałem. Było czuć alkohol, ale to mi nie przeszkadzało.
Rose położyła się na całych tylnych siedzeniach ciągnąc mnie za sobą, cały czas namiętnie całując.
Powoli zacząłem ściągać jej koszulkę, ale coś mi nie pasowało. Dotyk ? Spojrzałem na jej brzuch i zamarłem. Nie mogłem  z siebie żadnego słowa wykrztusić. Dziewczyna szybko zasłoniła ciało i usiadła.
- Hazz, to nie jest to o czym myślisz. - Zaczęła, ale ja i tak wiedziałem dobrze.
- Dlaczego to robisz ?
- Daj sobie wytłumaczyć, mój kot jest po prostu trochę drapieżny i on..
- Nie oszukuj mnie. - Łza pojawiła mi się w oku, ale nie mogłem żeby wypłynęła.
- Przepraszam, po prostu nie wiesz jak to jest mieć sławnego brata, a rodzice mają cię w dupie przez okrągłe 3 lata, dopiero się tobą zainteresują jak policja przyjdzie do domu. To już uzależnienie. - Czy ona płaczę ? Przytuliłem ją mocno do siebie.
- Mała nie płacz, będzie dobrze. Pomożemy ci z tego wyjść. - Pocałowałem ją w czoło i mocniej tuliłem.
- Wracamy do domu, jest mi zimno. - Ściągnąłem z siebie marynarkę i nałożyłem a jej ramiona.
- Napiszę sms-a twojemu bratu, że jesteś cała i wracamy, oni sobie poradzą. Możesz się położyć spać jak chcesz, siedzenia są naprawdę wygodne.
- No ciekawe co ty na nich robiłeś.. - Powiedziała cichym głosem, a ja na nią spojrzałem dziwną miną, po czym oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem.



____________________________________________________________________________

Od autorki :  Jest nas 17, niewiarygodne. Dziękuję z całego serducha. Komentujemy, komentujemy, bo dzięki temu, że było 10 komentarzy rozdział jest taki długi.
Jest nowa zakładka "INFORMOWANI"

Jak pojawi s ię nowy rozdział, mogę was poinformować, wystarczy podać swojego aska lub twittera w komentarzu :)

5 komentarzy :