Dojechaliśmy pod dom Nialla, spoglądam na Rose, a ona słodko śpi. Wyszedłem z auta i otworzyłem tylne drzwi i wziąłem Rosi na ręce. Zaczęła się powoli przebudzać.
- Gdzie ja jestem ? - Zapytała zaspana.
- Ciiii, śpij. - Odpowiedziałem głaskając ją po głowie. Otworzyłem drzwi zapasowym kluczem i zaniosłem dziewczynę do jej pokoju. Położyłem delikatnie na jej łóżku i przykryłem kołdrą. Zszedłem na dół do kuchni i nalałem sobie soku. Przypomniałem sobie, że jutro jadę odwiedzić rodzinę. Muszę się jeszcze spakować. Usłyszałem, że ktoś podjechał autem pod dom. Zajrzałem przez okno i zobaczyłem taxi. Wysiedli z wszyscy, chyba tylko Perrie i Jade coś wypiły, może też Louis. Wparowali szybko i weszli do pomieszczenia w którym się znajdowałem.
- Gdzie ona jest ? -Zapytał Niall.
- Spokojnie, śpi. Ale musimy jej pomóc w pewnej rzeczy. - Opowiedziałem im wszystko, zaczynając od znalezienia jej, kończąc na zobaczeniu ran. Jak skończyłem, niektórzy mieli łzy z oczach, inni otwarte usta z wrażenia, ale nikt nie mógł z siebie wydobyć żadnego słowa. Szok, przerażenie, strach, każdy odczuwał właśnie takie emocje. No bo kto by się spodziewał, dziewczyna która zawsze śmieje się najgłośniej i najczęściej, spotyka się z masą ludzi, osoba która jest taka HEJ DO PRZODU, że ludzie który ją spotykają na swojej drodze mają wrażenie, że wiedzą o niej wszystko, że jej życie to same przyjemności i ze łzami nie miała styczności od lat. Więc jednak pozory mylą.
- Ja sobie nie daję z nią rady, Harry pomożesz mi, wy się dogadujecie, proszę. - Prosił mnie Nialler.
- Chciałbym i to bardzo, ale ja jutro jadę do Holmes Chapel na około tydzień. - Powiedziałem i spuściłem wzrok. Co teraz ? Może to odwołam ? Nie, nie widziałem osiem miesięcy mojej mamy. - Wiem !
- Co ? - Zapytali wszyscy równocześnie.
- Pojedzie ze mną ! Tam na pewno nie będzie brała i będzie pod moją kontrolą ! - Zapadła cisza. Nawet tego nie przemyślałem, ale chyba to dobry pomysł. - Niall, zgadzasz się ?
- Nie ma chyba lepszego wyjścia. - Ucieszyłem się od razu.
*Oczami Rose*
Obudziłam się w swoim łóżku. Nic nie pamiętam. Nie wiem co się działo. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i zobaczyłam, że jest godzina 23.40. Spróbowałam wstać, ale nie mogłam. Bolała mnie głowa i miałam mdłości. O jezu .....
Pobiegłam czym prędzej do łazienki i zwymiotowałam. Powoli sobie wszystko przypominam, byłam na imprezie i znowu to zrobiłam, potem Harry zobaczył moje rany. Wszystko powoli mi się zaczęło układać w całość. Co ja narobiłam ..
Umyłam zęby i otworzyłam drzwi z zamiarem wyjścia, ale tam stali wszyscy. Podszedł do mnie Niall i mnie mocno przytulił, a po nim wszyscy. Taki grupowy misiu.
- Pojedziesz z Harrym do jego rodziny, musisz odpocząć od pewnym spraw. - Powiedział mi do ucha mój brat. Popatrzałam na Hazze, a on na mnie patrzył z troską w oczach, w sumie jak wszyscy.
- Dowiedziałeś się o wszystkim ? - Zapytałam również do ucha Nialla. On w odpowiedzi pokiwał głową.- A reszta ? - I znowu pokiwał głową. No to ładnie. - Pójdę się pakować. - Teraz powiedziałam do wszystkich i skierowałam się do mojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę spod łóżka, otworzyłam ją i podeszłam po szafy.
Wyciągałam z niej różne ciuchy, starałam się dopierać zestawy, żeby później nie mieć problemy co do czego ubrać. Nagle do mojego pokoju wszedł Louis.
- Wystraszyłeś mnie. - Powiedziałam do niego. On usiadł na moim łóżku i otwierał usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale nie umiał. - Chcesz mi dać jakieś kazanie czy co ? - Zapytałam nie spoglądając na niego, tylko nadal pakując potrzebne rzeczy.
- Wydaję ci się, że ja jestem jakimś głupim facetem, który nie zna się na problemach i życiu. Ale wiedź, że w takich sytuacjach umiem pomóc. Naprawdę wszyscy się o ciebie martwią, najbardziej Styles. On może cię nie zna tak dobrze jak ludzie w dawnego miasta, ale zależy mu na tobie. - Popatrzałam na niego. - Dobra, młoda dam ci radę na przyszłość. Aby zerwać z nawykiem, wyrób sobie inny, który go wymaże. Ale nigdy nie próbuj go znaleźć na siłę, w końcu sam przyjdzie. - Powiedział i wyszedł. Zamyśliłam się chwilę, patrząc w jedno miejsce. Inny nawyk. Może będzie ciekawie.
Właśnie pożegnałam się z wszystkimi i wsiadam do auta przyjaciela. Trochę się boję, bo się nie znamy, a tu nagle mnie zabiera do rodziny, może mnie nie polubią. Starałam się o tym nie myśleć. Cały czas męczyła mnie rada Lou. Może ma racje, inny nawyk, inne uzależnienie, inny nałóg. W końcu sam przyjdzie. No to se poczekam. Pomachałam na pożegnanie wszystkim i odjechaliśmy. Droga dłużyła w nieskończoność. Aż w końcu sama nie wiem kiedy, usnęłam.
Obudził mnie dopiero Harry, szturchając mnie w ramie, że już dojechaliśmy.
- Wstawaj księżniczko. - Powiedział szeptem.
- Jeszcze 5 minut tato. - Zaśmiał się i poszedł wyciągnąć walizki z bagażnika.
- Ja już idę. - Zamknij się. - Zostaniesz tu sama. - Fajnie mam. - Moja mama sobie coś o tobie pomyśli.
- Już biegnę ! - Krzyknęłam i wybiegłam prawie że z auta. Hazz tylko się śmiał ze mnie. Otworzył nam drzwi i wszedł pierwszy.
- Już jestem mamo ! - Wydarł się prawie na cały dom.
- Synku, nareszcie. - Wyszła za rogu kobieta, około czterdziestki i uściskała swojego syna. Ja stałam obok uśmiechając się. Też bym tak chciała. - A ty jesteś Rose ? - Zapytała patrząc na mnie. Pokiwał głową. Kobieta przytuliła mnie mówiąc. - Jak miło cię poznać. - Poczułam taką matczyną miłość. - Harry na co czekasz ? Pokaż naszemu gościowi dom. - Hazz wziął mnie pod pachę i prowadził po domu, opowiadając co kiedyś mu się w danym miejscu przytrafiło. Ciągle byłam uśmiechnięta. Czułam się tu wspaniale.
- Tam się pierwszy raz całowałem. - Powiedział wskazując na nie wielkie drzewo. - Usiądziemy ?
- Tak. - Usiedliśmy na jakimś murku, była jakaś dziwna cicha pomiędzy nami. - Jakie jest twoje marzenie ?
- Ja już spełniłem swoje marzenia, ale są jakieś tam jeszcze, żeby się rozwijać muzykalnie, a twoje ?
- Ale nie będziesz się śmiał ? Bo to takie dziwne jest i w ogóle.
- Na pewno nie, nie mogę się śmiać z marzeń.
- Chciałabym kiedyś obudzić się obok kochającego mnie męża, wiedząc że obok w pokojach śpią nasze dzieci. Chłopiec wyrastający na młodego mężczyznę, traktujący każdą dziewczynę jak księżniczkę, i jego młodsza siostra, śliczna, wesoła, nie zdająca sobie sprawy co czeka ją w dalszym życiu. Wychodzę do pracy, w której czuję się spełniona, bo robię to co lubię. Powrót do domu, domowe obowiązki i chwila na odpoczynek. Po południu kawa z przyjaciółką i wieczór spędzony z mężczyzną mojego życia i może z dziećmi, które od czasu do czasu zrezygnują ze spotkania z kumplami, woląc posiedzieć z nami. - Powiedziałam i spuściłam wzrok. Hazz objąc mnie ramieniem i mocno do siebie przytulić. Poleciała mi pojedyncza łza, którą szybko wytarłam.
- Chyba dopiero teraz, zrozumiałem na czym polegają marzenia innych ludzi.
____________________________________________________________________________
Myślę, że się podoba. Jest nas prawie 20 ! Woooooow.
6 komentarzy = next rozdział :*
Jak dodajecie anonimowo, to prosiła bym żebyście napisali chociaż swoje imię na końcu :)
Kocham *,*/Wika
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Chyba dopiero teraz zrozumiałam że niektóre moje marzenia są beznadziejne. :) Gabi <3<3<3
OdpowiedzUsuńFajowy <333 uwielbiam i zapraszam do mnie :) http://onedirectionheartattack.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDawaj next *,*-Agnes
OdpowiedzUsuńWitaj! Dopiero zaczęłam czytać twoje opowiadanie, a tak właściwie to skończyłam czytać te rozdziały które już są. Muszę ci wyznać że piszesz wspaniale, w ogóle sposób w jaki to robisz jest genialny. Chciałabym mieć taki talent jak ty :)
OdpowiedzUsuńLiczę że szybko dodasz następny rozdział bo jestem ciekawa dalszych losów Rose :)
I czy mogłabym cię poprosić byś zajrzała na mój blog? Bardzo zależy mi na twojej opini :)
http://angel--fanfiction.blogspot.com/
Pozdrawiam *-*
Daj nexta kocham to -Natalia
OdpowiedzUsuńświetne! :*
OdpowiedzUsuńJuż jest 8 kom pliss pisz
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowny. Bd stałą czytelniczką.
OdpowiedzUsuńKocham !!!!!
OdpowiedzUsuńMasz talent !! <33 /Paula