sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 10

Od zawsze mam bardzo słabe nery i szybko można mnie doprowadzić do łez. Od kilku lat niektórym osobą to przeszkadzało. Mogli mnie wyzywać i wytykać mi wszystko. Z ich punktu widzenia ja to olewałam. A naprawdę, nie mogłam wytrzymać psychicznie, coś w stylu nękania. W skrócie
ROZPIERDALAŁO MNIE WSZYSTKO OD ŚRODKA.
Jak tu przyjechałam nie było tego, ci ludzie zniknęli, zapomniałam o nich. Ale gdy się teraz pokłóciłam z Harrym, to uczucie wróciło. Nie myśl o tym, nie myśl o tym. Ciągle powtarzam to sobie w głowie.
Nie mogę, wspomnienia wróciły, wszystko wróciło. Zaczęłam się trząść. Tak jak kiedyś, bym przestała musiałam się ranić. Nie zrobię tego, dla Nialla.
Nie zorientowałam się kiedy łzy leciały mi po policzkach, nadal nie przestałam drżeć. Przepraszam braciszku. Podeszłam do drzwi i lekko je otworzyłam, wychyliłam głowę by zorientować się, że nie ma Hazzy w pokoju. Tak jak sądziłam, nie ma. Szybkim krokiem ruszyłam do biurka. Wzięłam nożyczki i jeszcze szukałam jednej rzeczy. Musi być, musi. Jest. Wróciłam do łazienki, zamknęłam drzwi. Kucnęłam na podłodze, wzięłam przyrządy do rąk i próbowałam rozkręcić śrubkę. Jestem już
na tyle w tym dobra, że od razu mi się to udało.
Lekko oddech mi zwolnił. Teraz pytanie. Brzuch, ręce, nogi czy co ? Tak by nikt nie zauważył. Na brzuchu nie ma zbyt miejsca, ręce zauważą od razu, nogi.. Nogi.

Usiadłam na wannie i ściągnęłam do połowy spodnie. Rose, jesteś suką. Jedna kreska. Dziwką. Druga. Jesteś beznadziejna. Trzecia. Brzydka. Czwarta. Gruba. Piąta. Dziwna. Szósta. Ohydna. Siódma. Nienormalna. Ósma. Wrażliwa. Dziewiąta. Debilna. Dziesiąta. Pojebana. Jedenasta. Chujowa. Dwunasta. Obrzydliwa. Trzynasta. Chamska. Czternasta. Bezużyteczna. Piętnasta. Na tym skończę.
Położyłam się na kafelkach. Musze poczekać aż krew przestanie mocno lecieć, wytrę ją i wyjdę w końcu stąd, będę udawać przed wszystkimi, ze jest zajebiście. I tak będzie wyglądała moja codzienność, nie wiem ile, tydzień, dwa, trzy, może miesiąc, ewentualnie więcej. Z czasem o tym zapomnę, puki nie będę się z kimś kłóciła.

Przesiedziałam w tym pomieszczeniu godzinę lub więcej. Przysnęłam, ktoś od minuty wali w drzwi i krzyczy. Harry.
Szybko się podniosłam i spojrzałam w lustro. Koszmar, oczy podkrążone, poliki czerwone.
- Rose, porozmawiajmy normalnie. - Kosmetyki, kurwa gdzie one są. - Wiem, ze tam jesteś. - No co ty ? Znalazłam jakiś puder w szafce, chyba Gemmy. - Zaraz, wywarze drzwi.
- Daj mi się załatwić ! - Krzyknęłam i w głowię zaczęłam się z siebie śmiać. Kiedy już kończyłam, usłyszałam głośny huk. Tylko nie to..
- Co ty odpierdalasz ?! - Zaczął wymachiwać rękami w wszystkie strony.
- Ciebie też miło widzieć. - Uśmiechnęłam się ironicznie. Harry nie uspokoił się, patrzył na mnie jak by chciał mnie uderzyć. Mogę już stwierdzić, że się go boję. - Wyglądasz jak byś chciał, a nie mógł. - Jeszcze bardziej go zdenerwowałam. Złapał mnie za nadgarstek, próbował go wyrwać, ale jest za silny. Popchał mnie na ścianę, a ja syknęłam z bólu jaki mi sprawił. Dał rękę nie daleko mojej szyi, bym nie miała ucieczki. W oczach już kolejny raz dzisiaj pojawiły mi się łzy, zamknęłam je, by Hazz ich nie zobaczył.
- Otwórz oczy skarbie.. - Powiedział mi do ucha, ciarki przeszły mi po ciele. - Zrobisz to ci każe ? - Mocniej zacisnął uścisk.
- Puść mnie ! - Krzyknęłam najgłośniej jak umiałam, otwierając oczy. Uśmieszek pojawił mu się na twarzy. Bezczelny cham. Niespodziewanie do pomieszczenie weszła  wystraszona siostra chłopaka. Od razu uwolnił mnie z bólu.
- Rose, chodź pomożesz mi w czymś. - Powiedziała do mnie, popatrzała za brata zły spojrzeniem, a on na nią błagalnie. Dziewczyna pokręciła głową i wyszła, a ja za nią. Szłyśmy w stronę jej pokoju, otworzyła drzwi i puściła mnie przodem. - Usiądź na łóżku, pogadamy. - Zrobiłam to co powiedziała, dziewczyna usiadła po turecku na przeciwko mnie. - Zrobił ci coś ? - Chwila zastanowienia i odpowiedziałam.
- Nie.. - Zakryłam nadgarstki, na których już nie długą będą widoczne siniaki.
- Dam ci radę. - Ile osób będzie mi dawało jeszcze rady ? Najpierw Louis, teraz Gemma, błagam. - Jak kiedyś Harry będzie chciał ci coś zrobić, uderzyć cokolwiek, przypomnij mu o Lucy.
- Nie rozumiem, jak coś się będzie działo, to mam powiedzieć "Lucy" i się uspokoi ? - Zachichotałam.
- To zadziała, zobaczysz. - I wyszła, zostawiając mnie oszołomioną. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Najchętniej bym poszła spać, ale jak się zastanowić to nie mam gdzie.
Jednak postanowiłam się gdzieś przejść, poszłam do pokoju Hazzy po bluzę. Sądziłam, że zastanę go w pomieszczeniu, ale myliłam się. Zabrałam to co było mi potrzebne i zeszłam na dół. Oznajmiłam Panie Annie, że wychodzę i wrócę za około dwie godziny. Odpowiadając dodała, że jej syn też nie dawno poszedł.

Nie wiedziałam zbytnio gdzie byłam. Nie przejmowałam się tym. Szłam teraz koło kościoła do którego ludzie wchodzili w małych grupkach. W tym momencie znajdowałam się przed blokiem, na którym podwórku bawiły się dzieci. Tylko jedna dziewczynka siedziała sama na ławce, ze spuszczoną głową. Zatrzymałam się i spojrzałam na nią, wyglądała podobnie jak ja w dzieciństwie. Było mi jej bardzo szkoda, więc zaczęłam iść w jej stronę. Kiedy byłam już kilka metrów obok, spoglądnęła na mnie i mogła ujrzeć, że mam zamiar koło niej usiąść.
- Dlaczego nie bawisz się z innymi dziećmi ? - Zapytałam od razu.
- Bo oni mnie nie lubią. - Odpowiedziała bardzo cicho.
- Nie gadaj bzdur, jesteś śliczną i na pewno miłą dziewczyną. - Uśmiechnęłam się do niej.
- Może i tak, ale oni mnie nie lubią bo nie mam taty. - Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Siedziałyśmy pół minuty w ciszy, ponieważ w głowie próbowałam poukładać słowa w całość, co jej powiedzieć.
- Oni cię nie znają, takiej prawdziwej ciebie. Nie przejmuj się nimi, serio, nie warto. Oni nie są warci minuty, może nawet sekund spędzonych w twoim towarzystwie. Jesteś dla nich za fajna. - Uśmiechnęła się szczerze do mnie, co wywołało uśmiech również na mojej twarzy. Przytuliła mnie i podziękowała za dodanie otuchy.
Pożegnałam się z nią, moim wytłumaczeniem było, że chłopak na mnie czeka. W środku jednocześnie się śmiałam się z siebie i przeklinałam, że nagadałam takich kłamstw.
Szłam dalej i byłam nie daleko jakieś piekarni. Postanowiłam wejść. Gdy byłam w środku nie wierzyłam własnym oczom. Harry stał za ladą i patrzył na mnie nie ruszając się. Udaję, że go nie znam. 
- Dzień dobry, po proszę dwa croissanty. - Uśmiechnęłam się sztucznie do niego, a on poszedł do moje zamówienie. Przyszedł, podał mi i powiedział.
- Płacisz 2,24 £ ..
- Czy my jesteśmy na 'TY' ?! - Myślałam, że zaraz tam wybuchnę śmiechem.
- Przepraszam PANIĄ. - Wyjęłam z tylnej kieszeni 5 £ podałam mu. Po chwili wydał mi resztę.
- Proszę i .. Rose pójdziemy na zaplecze ? - Zapytał się tak jakby się bał odpowiedzi, ja tylko lekko kiwnęła głową, na co u niego pojawił się lekki uśmiech. Szłam za chłopakiem do wskazanego pomieszczenia. - Bo ty nie rozumiesz .. - Zaczął.
- To mi wytłumacz.
- Mam takie swoje napady furii, czy jak to chcesz nazwać, ale to jest po prostu złość, pragnienie, wszystko na raz. Ale zależy mi na tobie, nie chcę cię stracić tylko dla tego, że czasem jestem za bardzo agresywny.
- Harry ale musisz się czasem opanować i dobrze o tym wiesz. A co do naszej znajomości, bo o tu w sumie się pokłóciliśmy to wybacz Harry ale ja nie wiem jak mam to nazwać. Nie wiem czy jesteś moim kolegą, przyjacielem czy kimś więcej.
- Mam to samo.. Ale możemy to sprawdzić !
- Ale jak ? - Zdziwiłam się na jego uradowanie.
- Pocałuję cię, i jak coś poczujesz to coś więcej, a jak nic to.. to się dogadamy co dalej. Dobrze ? - Bał się mojej odpowiedzi, to było widać.
- Dobrze.



____________________________________________________________________

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale nie było mnie w domu w piątek i sobotę, dlatego dodaję go o 1 w nocy. 
Ale jest długi, dłuższy niż inne. Ale mi się szczerze nie podoba :c 
JEST NAS 36 ! Nie mogę w to uwierzyć ! Kocham was ! 
I spróbujemy pobić rekord komentarzy jakie było pod innymi rozdziałami ! 
Podpisujcie się jak dajecie anonimowo :) 
CZYTAMY ! 
Możecie dodać swoje blogi na dole, to je zareklamuję ! :* 



piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 9




- Harry ! - Krzyknęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę. Chyba mi się udało, bo chłopak jechał maszyną w moją stronę.
- Rose uciekaj, nie wiem gdzie się hamulce ! - Wystraszyłam się i schowałam się w głębi tarasu. Hazz zaczął się śmiać, a ja nie do końca wiedziałam o co mu chodzi. - Żartowałem. - Oznajmił i "zaparkował" jak najbliżej mnie. -  Czy nie chciałaby Pani udać się na przejażdżkę mym rumakiem ? - Zaczęłam chichotać i ruszyłam w jego stronę. On zaś wysiadł i wystawił dłoń w moją stronę chcąc, żebym wsiadła. Przyjęłam gest i z jego pomocą wdrapałam się na to WIELKIE COŚ. Usiadłam na siedzeniu, a mój towarzysz za mną. Trochę krępująco. Postanowiłam jednak to zignorować.

Po 15 minutach nasza rozrywka się skończyła i poszliśmy do domu. Zorientowałam się, że ja cały czas jestem w piżamie. W podskokach pobiegłam do pokoju Harrego. Otworzyłam walizkę i przyglądałam się jej jakąś chwilę. I ten sam problem, codziennie. 
- Nie masz się w co ubrać ? - Zapytał Hazz, opierał się o framugę drzwi i spoglądał z rozbawieniem na mnie.
- Może zamiast stać i się gapić, możesz mi pomóc. - Odpowiedziałam, będąc tyłem do niego.
- Ale ja tu mam bardzo fajne widoki. - Obróciłam się i udało mi się go przyłapać jak patrzył tam gdzie nie powinien. Zmierzyłam go wzrokiem i powiedziałam szybko.
- Masz 3 sekundy na ucieczkę. - Nie czekając te sekundy, ruszyłam z podłogi w jego stronę. On zaczął uciekać. Goniliśmy się po całym domu, śmiejąc się przy tym. Nie znam dobrze tego miejsca, tak jak on, dlatego zgubiłam go. Stanęłam w miejscu, oddychałam ciężko i rozglądałam się dookoła. Nigdzie go nie było. Niespodziewanie z szafy wyskoczył lokowaty chłopak. Tak się wystraszyłam, że się przewróciłam.
On wykorzystał okazję i położył się na mnie. Patrzeliśmy sobie w oczy. Złapał mnie w talii i zaczął się zbliżać ustami do moich, by po chwili złączyły się w delikatnym pocałunku. Szybko go przerwałam, a on patrzył na mnie z rozbawieniem.
- Nie udawaj, że nie lubisz się ze mną całować. - Oznajmił, a ja wydostałam się z ucisku, wstałam i powiedziałam mu prostu z mostu.
- Dupek z ciebie. - Po czym poszłam z powrotem do jego pokoju. Wzięłam pierwszy z wierzchu ZESTAW.
i zeszłam na dół. Pani Annie właśnie przygotowywała obiad. - Pomóc w czymś ? - Zapytałam, po czym posłałam jej przyjacielski uśmiech.
- Możesz z Harrym nakryć do stołu. - Nie mogłam powiedzieć, że nie. Postanowiłam to robić, nie zwracając na niego uwagi. Kobieta zawołała chłopaka, który chwilę potem zjawił się w pomieszczeniu. Zauważyła irytację pomiędzy nami, ale jednak to przemilczała.
Po kilku minutach stół był gotowy. Podano posiłek i życzyliśmy sobie smacznego. Gemma zadawała mi kilka prostych pytań, na prawie każde odpowiedziałam prawdę. Skłamałam na pytaniu ,,Dlaczego przeprowadziłaś się do Londynu?" Odpowiedziałam, że chciałam zacząć żyć w większym mieście. Żeby to jeszcze było prawdą, Rose. Zła byłam na siebie, że skłamałam, ale ona mnie nie zna, ja ją. I wszyscy szczęśliwi.

Pół godzinki później, już byłam w drodze do pokoju Hazzy, żeby spędzić tam resztę dnia. Nie słyszałam, że szedł cały czas za mną.
- Przeprosisz mnie ? - Zapytał, a ja go wyśmiałam.
- Ja ? A za co ? - Odpowiedziałam pytaniem, na pytanie.
- Że mną ciągle pomiatasz. Wiedź, że jesteś u mnie w domu i nie będziesz mną rządziła. - Chyba się przesłyszałam.
- Czy ty sam siebie słyszysz ? A wiesz jak ja to widzę ? Grasz po prostu ze mną w grę ? Coś w stylu MONOPOLI czy co ?! Bo to ty za siłę, pokazujesz nas jako para. Nie zauważyłeś ? Nie widzisz tego, że mnie jakoś to nie jara, "udawanie" wiecznie zakochanej w Harrym Stylesie. Myślisz, że będę za tobą latać ?
Bo ja przecież jestem tylko zwykłą kurwą ! Po protu zastanów się, albo jesteś miły dla mnie, taki kochany romantyk jakiego widzą miliony osób na świecie, czy taki który jak a mnie podniesie głos, to się go boję i tylko czekam aż mnie uderzy ? - Zatkało go ? Zdecydowanie. Nie wiedział co odpowiedział. Usłyszał prawdę w oczy, nareszcie.
Znam go około miesiąc, a wiem o nim wystarczająco dużo, żeby go ocenić. Znajomy ? Kolega ? Przyjaciel ? Czy może chłopak ? - Nie będzie tak jak ty chcesz, teraz to ja przejmuję kontrolę. - Mam go dość ! Perfidnie dość ! Chcę się komuś wyżalić, pogadać. Perrie ? Jade ? Niall ? Niall. Mam to doświadczenie, że jeśli chcesz się komuś wygadać to chłopakowi.
Wzięłam telefon i ruszyłam do łazienki. Wybrałam numer brata i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał. Odebrał.
- Hallo ? - Zapytał.
- Hej Nialler, nie przeszkadzam ?
- No co ty, a co się stało, że dzwonisz ? - I jak zacząć ? ,,Pokłóciłam się z Harrym, o głupotę, ale wyszła maskara" ? Pewnie, czemu nie. - Jesteś tam ? - Kiedy myślałam jak to wszystko powiedzieć, łzy pojawiły mi się w oczach.
- T-tak..
- Płaczesz ?!
- Nie, tylko.. pokłóciłam się z .. 
- Ja pierdole ! On taki jest, a mówiłem mu, że ma się ogarnąć. Rose, spokojnie. Przejdzie mu za 2-3 godziny. Nie rób sobie nic, błagam. Wytrzymasz, wierze w ciebie. Rosi. 
- Niall ja chcę wracać do domu.. - I teraz nie opanowałam łez.






____________________________________________________________________

Od autorki : Hej <3 trochę czekaliście, i krótki jest ale wydaję mi się, że fajny mi wyszedł :D
Komentujemy miśki :*
Jest już nas 26 *o*

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 8


 - Tak Harry jesteś świetnym tancerzem. - Ledwo co powiedziałam, ponieważ nie mogłam przestać się śmiać. Zabraliśmy sobie jeszcze kilka razy jako duet. Dziwacznie to wyglądało. Kiedy postanowiliśmy już skończyć, byliśmy trochę spoceni od naszego wysiłku. - Idę pod prysznic. - Oznajmiłam mu z uśmiechem.
- Pokażę ci gdzie jest wszystko chodź. - Poszedł schodami do góry i następnie drugie drzwi po lewo. Pokazał mi gdzie są czyste ręczniki i tego typu rzeczy. Skoczyłam po moją piżamę i wróciłam do łazienki. Chciałam już się rozbierać, ale on nadal był w pomieszczeniu. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.

- Mam dla ciebie propozycje .. - Zaczął, a ja otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale, niestety nie dostałam tego zasztytu żeby coś powiedzieć. - Możemy wiesz.. no.. wykąpać się razem.. zaoszczędzimy wodę czy coś takiego. - Wybuchłam takim nie kontrolowanym śmiechem. Położyłam się na ziemie i nadal się śmiała. Brzuch aż mnie bolał, płakałam ze śmiechu, nie mogłam się opanować. - To znaczy.. ?
 - To znaczy, że oczywiście, że nie. Na co liczyłeś. A teraz wynocha. - Wypchałam go za drzwi i plecami oparłam się o nie. Oddychałam ciężko, nawet nie wiem o czym myślałam. O nim ?
Po 30 minutach wyszłam z łazienki czysta. Weszłam do pokoju Hazzy, akurat leżał na łóżku i robił coś na telefonie. Usiadłam na brzegu i przyglądałam się mu. Jest naprawdę podobny do swojej mamy i siostry. Uśmiech ten sam, dołeczki, wszystko. Ile się tak na niego patrzyłam ? Nie wiem, ale nie mogłam przestać się uśmiechać i okazało się, że robił mi zdjęcia.
- Ty dupku ! - Krzyknęłam i wyrwałam mu komórkę. Wzięłam szybko poduszkę i przyłożyłam mu do twarzy i następnie na nią usiadłam. Jak to musiało wyglądać.. Zobaczyłam, że dodał dwie fotki na twittera z podpisem. @rosehoran piękna jak zwykle xx
Spaliłam takiego buraka, dobrze że nie widzi mojej twarzy, bo by się śmiał ze mnie.
- Rose, rozumiem że lubisz takie pozycję, ale zejdź ze mnie. - Umieram, szczam, leje. Znowu wybuchłam śmiechem, myślałam że się przesłyszałam, ale jednak nie. Zeszłam z jego twarzy i moje poliki zalały rumieńce. - Idę się myć.. - Szepnął mi do ucha i wyszedł. Czy on gra w jakąś grę ?! Nabija się ze mnie ?! Bawi się mną ?! Bo z każdą chwilą spędzoną z nim, on rozkochuje mnie w sobie. A ja nie wiem czy tego chce. Tego wszystkiego. Bycie kimś ważny w życiu takiej osoby. Bycie siostrą Nialla, to coś innego. Ale dziewczyną ? Sama nie wiem. Dopytam się Perrie. Albo nie, może się domyśleć, że ja coś ten do Harrego.
Za dużo myślę. Sięgnęłam po pościel, która leżała na ziemi i rozścieliłam sobie na podłodze. Na pewno nie będę spała w łóżku z nim, za duże ryzyko.
Leżałam sobie i patrzyłam na sufit, myśląc o wszystkim i o niczym. Loczek przyszedł po kilku minutach.
- Co ty robisz ? - Zapytał od razu.
- Leże. - Odpowiedziałam.
- Jak nie chcesz ze mną spać, to ok, ale wtedy ja śpię na podłodze, a ty na łóżku.
- Na pewno nie. Mi tu wygodnie. - Próbowałam być przekonująca.
- Nawet mnie nie denerwuj.
- Nawzajem..
- Rose !
- Harry !
- Co ? - Zapytał i zaczął się śmiać, a ja po nim.

*oczami Harrego*

Nie przekonam jej. Po prostu poczekam jak zaśnie i przeniosę ją na moje łóżko. Moja mama jak by się dowiedziała o tym to by się na sto procent zdenerwowała.
- Niech ci będzie. - Powiedziałem zrezygnowany i położyłem się na moim tymczasowym miejscu.
Udawałem, że chcę niby zasnąć i śpię. Chyba jestem dobrym aktorem.

*oczami Rose*

Jadę samochodem z jakimś mężczyzną, związana linami w brudnym bagażniku. Nikt nie może mi pomóc. Nie mogę się wydostać. Słyszę jak niski głos mówi do mnie nie zrozumiane zdania. Próbuję rozpoznać postać, ale nie potrafię. Próbuję krzyczeć, ale mam zaklejone usta taśmą. Auto się zatrzymuję, zostaję wyciągnięta siłą z pojazdu. Jestem pod starym, opuszczonym budynkiem. Zostaję prowadzona do środka.
To co widzę, przeraża mnie za granicę możliwości. Wszyscy moi przyjaciele są związani do krzeseł i mają zaklejone usta, tak samo jak ja. Próbują coś zrobić, na widok mnie, ale nie udaje im się to. Porywacz wyciąga pistolet i kieruję go w stronę moich bliskich. Na pierwszym krześle siedzi Liam, po chwili zostaję zastrzelony, następnie Zayn, Louis, Jade, Perrie, Nial i na samym końcu Harry. Nie mogę na to patrzeć, oni wszyscy nie żyją, zostali zamordowani na moich oczach, a ja nic nie mogłam zrobić. To przeze mnie. Teraz kolej na mnie. Mężczyzna wskazuję bronią na mnie i..
Budzę się, budzę się cała się trzęsę, we łzach, z krzykiem, spocona. To był sen.
Jestem na łóżku Hazzy, ale czemu ?
Harry jest koło mnie i nie wie co się ze mną dzieję. Przytula mnie do siebie najmocniej jak potrafi, a ja nadal płaczę, na przypomnienie sobie snu.
- Jest dobrze. - Szepczę mi do ucha. Jeszcze jakiś czas próbuję mnie uspokoić, powoli się opanowuję, ale boję się zasnąć. - Ja już pójdę na podłogę.
- Nie.. - Zatrzymałam go. - Zostaniesz, ze mną. Proszę.. - Uśmiechnął się lekko i wrócił na poprzednie miejsce. Objął mnie ramieniem i przysunął do siebie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Ale nadal nie mogłam zmrużyć oka. Bałam się. Jeszcze dłuższą chwilę się męczyłam, ale w końcu udało mi się.

Obudziłam się rozłożona na całym łóżku. Harrego nie było koło mnie. Zdziwiłam się, i następnie postanowiła zejść na dół. W kuchni zobaczył, przygotowującą śniadanie Panią Annie.
- Dzień dobry. - Powiedziałam z uśmiechem. Kobieta obróciła się do mnie i odwzajemniła uśmiech.
- Witam kochanie. Jak się czujesz ? Harry wspominał coś, że w nocy..
- To po prostu zły sen. Nic takiego, nie trzeba się martwić. A gdzie on właściwie jest ? - Szybko zmieniła temat, żeby pominąć nie zbędne pytania.
- Wyszedł na podwórze, idź do niego, pewnie się ucieszy. - Postanowiłam tak zrobić. W mojej piżamce, wyszłam na taras i ujrzałam Loczka na kosiarce.
Czy on jest normalny ? Wątpię.



_________________________________________________________________

Od autorki : Przepraszam, że tak długo czekacie. Ale wyszedł mi nawet fajny.
Cieszę jest, że jest nas aż 23 !
Pozdrawiam moją przyjaciółkę Wiktorię, która tylko czeka na rozdziały całe życie ! Kocham Cię <3
Was też miśki ! :*
Dacie radę 10 komentarzy ? xx

niedziela, 12 stycznia 2014

Liebster Award


Hej, zostałam nominowana do Liebster Award od http://jednokierunkowe1d.blogspot.com/
Pytania :
1.Jakie masz przezwisko? - Anka, Grucha, Pimpek
2.Ile masz lat? - Rocznikowo 14 
3.Masz rodzeństwo? - Siostra
4.Jaka jest twoja ulubiona piosenka 1D? - Nie mogę wybrać :c 
5.Twój ulubieniec z 1D to... ? - Wszyscy <3 
6.W jakim jesteś fandomie? - Directioner, Perrienators, Chachinators <te dwa ostatnie nie wiem czy takie istnieją> 
7.Ulubiony zespół? - One Direction 
8.Ulubiony serial? - Rodzinka.pl 
9.Na jakie wydarzenie czekasz w tym roku? - Ferie, wakacje, sylwester, święta
10.Ulubiona książka? - Siła marzeń 
11.Dlaczego prowadzisz bloga? - Bo mam taką  dziwną wyobraźnie XD 

Moje pytania : 
 1. Jak masz na imię ? 
 2. Do której klasy chodzisz ? 
 3. Ulubiony kolor ? 
 4. Ulubiona piosenka 1D ? 
 5. Ulubieniec z 1D ? 
 6. Dlaczego jesteś Directioner ? 
 7. Ulubione jedzenie ? 
 8. Imiona przyjaciół ? 
 9. Co masz z 1D ? 
 10. Oglądałaś This is us ? 
 11. Dlaczego prowadzisz bloga ? 
  

NOMINUJE : 

http://dark-fanfiction.blogspot.com/
http://onedirectionstoryofmylife.blogspot.com/
http://affection-zayn.blogspot.com/
http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/
http://mezixeq.blogspot.com/
http://imaginydirectioner.blogspot.com/
http://niall-prezydent-my-imagin.blogspot.com/
http://asleep-fanfiction.blogspot.com/
http://harrytrouble.blogspot.com/
http://fighter-fanfiction.blogspot.com/
http://harrystylesdanger.blogspot.com/



DZIĘKUJĘ ZA NOMINACJĘ <3

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 7




Siedzieliśmy jeszcze jakieś pół godzinki wtuleni w siebie, rozmawialiśmy na poważne tematy, przynajmniej dla mnie, bo nie wiem jak Harry o tym wszystkim myśli. W skrócie - o mojej przeszłości.
Oczywiście on też mi opowiedział o ty jak by dzieckiem, nastolatkiem i nawet kilka razy opowiadał co z chłopakami wyprawiali w trasie koncertowej. Zawsze myślałam, że takie "gwiazdy" jak on miały wspaniałe dzieciństwo, ale tak nie jest.
- Idziemy na lody ! Tu są najlepsze jakie kiedykolwiek jadłaś ! - Ucieszony Hazz pomógł mi zejść z murku.
- Dobrze, na nie boisz się ? No bo.. wiesz jesteś sławny .. - Nie pozwolił mi dokończyć.
- Nie lubię jak mówią "Jesteś sławny". Nie cierpię tego słowa. Nic o człowieku nie mówi. To nie jest komplement w stylu "miły facet" czy "jest zabawny" Nie chcę być wyłącznie znaną osobą. To dziwne uczucie, nie znoszę tego. - Kiedy to powiedział, po prostu zesztywniałam, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Dzięki temu, że jesteśmy ze sobą aż tak bardzo szczerzy, zbliżamy się do siebie. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Spuściłam głowę i moje buty okazały się takie interesujące. Loczek mnie przytulił i przeprosił, po czym powiedział, że go trochę poniosło. Spoko rozumiem, ale nie wyżywaj się na mnie, bo ja mam no nie wiem, uczucia?
- Chodź już na te lody. - Powiedziałam zrezygnowana. Mam już powoli dość tego wszystkiego. 
Doszliśmy w ciszy do kolorowego budynku. Na razie wyglądał zadbanie. Harry otworzył mi drzwi i wpuścił pierwszą. Ale gentlemen. Pyknął mnie w nos, na co ja zareagowałam chichotem.
- Uśmiechnij się. O tak ! - Hazz tak pięknie się uśmiechnął, że na same patrzenie już się szczerzysz.- Pięknie! Jaki chcesz smak ? Dodatki czy coś ?
- Ch... - Przerwał mi. Dzięki Loczek. 
- Ja biorę sorbet mango i plasterek miodu. A ty ?
- Chce czekolada i ciasteczkowy. - Chłopak złożył nasze zamówienie. - Zapłacę !
- Nigdy ! Ja płace ! - Zabawny.
- Ja !
- O patrz, Niall ! - Krzyknął pokazując coś za oknem.
- Gdzie ?! - Krzyknęłam, a on się tylko śmiał. Podał pieniądze kasjerce, która się śmiała z nas. Popatrzałam krzywo na tego wrzuta na tyłku. Awwrrrrr.
- Oto pańskie lody. Miłego dnia życzę. - Wyciągnęła rękę z naszymi porcjami. Powiedzieliśmy równo krótkie NAWZAJEM i poszliśmy do małego stolika.
Czemu on się ciągle do mnie uśmiecha ?
To pytanie krążyło mi po głowie.
- Dobra koniec. Jestem brudna czy co ? - W końcu się zapytałam, pokazując na twarz.
- Tylko troszkę.. - Powiedział i zbliżył się do mnie. Dzieliło nas tylko kilka minimetrów. Musnął delikatnie moje usta. - Już nie. - Uśmiechnął się najpiękniej jak umie. O MÓJ BOŻE.
Całowaliśmy się ostatnio, ale tego nie pamiętam. Chyba się całowaliśmy, tak mi powiedział. - Rose ?!
- Co ?
- Krzyczę do ciebie od pół minuty, a ty nic. - Zaśmiał się lekko.
- Sorrki, zamyślałam się. - Speszyłam się i chciał już o tym nie gadać. Do końca zjedliśmy śmiejąc się i pogadaniem o głupotach.
Kiedy byliśmy w połowie drogi powrotnej zaczął padać deszcz.
- Zawsze marzyłam o pocałunku w deszczu.. - Harry złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Tym razem pocałunek był dłuższy i odwzajemniłam go. Czemu on tak świetnie całuje?! Chce więcej, no.
Chwila!  ,,Ale nigdy nie próbuj go znaleźć na siłę, w końcu sam przyjdzie" Słowa Louisa. 
To pocałunek, to on będzie moim uzależnieniem. W końcu sam przyszedł. Jezu, za dużo jak na jeden dzień.
- Wracajmy do domu. - Powiedział Hazza i splótł nasze palce. Kilka minut później byliśmy u niego w domu. Nikogo nie było. 
- To co robimy ? - Zapytał Loczek i usiadł na fotelu. 
- Kąpać się i spać ? A co chcesz robić ? - Poruszał śmiesznie brwiami. Dobra, boję się. 
- Żartuję sobie, może zagramy na xboxie ? - Pokiwałam twierdząco głową. - To wybierz coś, są w tej szafce po telewizorem. Podeszłam do wskazanego miejsca i przeglądałam gry. DANCE CENTRAL 3. Idealne dla mnie. Nie wiem jak dla niego. Rzuciłam grę chłopakowi, spojrzał na nią i następnie na mnie pytającym wzrokiem. Zaśmiałam się i usiadłam na kanapie. 
- No dalej, włączaj ! - Dałam mu kopa w dupę, on się tylko zaśmiał, a ja razem z nim. Na ekranie telwizora wyskoczyła nazwa gry. On coś tam popstrykał i podszedł do mnie. 
- Powodzenia skarbie. - Dał mi buzi w policzek. Mrr słodziak. Podeszłam bliżej kamerki, wykryło mnie i pojawiło się na ekranie ,,LEVEL HARD" I on myśl, że nie dam se rady ? Zabawne. 
Kiedy skończyłam, zaniemówił. Dobrze mu tak. 
- Teraz ty kochanie. - Powiedział i zajęłam jego miejsce. 
- A buziak na szczęście ? - Zrobił minę szczeniaczka. 
- Jak dasz radę, to będzie w nagrodę. - Zmierzył mnie wzrokiem i włączył sobie najniższy poziem. Zaśmiałam się na głos. 





_____________________________________________________________________

Od autorki : Dziękuję za 23 czytelników.
8 komentarzy = next rozdział i o wiele szybiej
postaram się bo szkoła i te sprawy ;/ 
CZYTAMY ! <3 

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 6

*nadal oczami Harrego*
Dojechaliśmy pod dom Nialla, spoglądam na Rose, a ona słodko śpi. Wyszedłem z auta i otworzyłem tylne drzwi i wziąłem Rosi na ręce. Zaczęła się powoli przebudzać.
- Gdzie ja jestem ? - Zapytała zaspana.
- Ciiii, śpij. - Odpowiedziałem głaskając ją po głowie. Otworzyłem drzwi zapasowym kluczem i zaniosłem dziewczynę do jej pokoju. Położyłem delikatnie na jej łóżku i przykryłem kołdrą. Zszedłem na dół do kuchni i nalałem sobie soku. Przypomniałem sobie, że jutro jadę odwiedzić rodzinę. Muszę się jeszcze spakować. Usłyszałem, że ktoś podjechał autem pod dom. Zajrzałem przez okno i zobaczyłem taxi. Wysiedli z wszyscy, chyba tylko Perrie i Jade coś wypiły, może też Louis. Wparowali szybko i weszli do pomieszczenia w którym się znajdowałem.
- Gdzie ona jest ? -Zapytał Niall.
- Spokojnie, śpi. Ale musimy jej pomóc w pewnej rzeczy. - Opowiedziałem im wszystko, zaczynając od znalezienia jej, kończąc na zobaczeniu ran. Jak skończyłem, niektórzy mieli łzy z oczach, inni otwarte usta z wrażenia, ale nikt nie mógł z siebie wydobyć żadnego słowa. Szok, przerażenie, strach, każdy odczuwał właśnie takie emocje. No bo kto by się spodziewał, dziewczyna która zawsze śmieje się najgłośniej i najczęściej, spotyka się z masą ludzi, osoba która jest taka HEJ DO PRZODU, że ludzie który ją spotykają na swojej drodze mają wrażenie, że wiedzą o niej wszystko, że jej życie to same przyjemności i ze łzami nie miała styczności od lat. Więc jednak pozory mylą. 
- Ja sobie nie daję z nią rady, Harry pomożesz mi, wy się dogadujecie, proszę. - Prosił mnie Nialler.
- Chciałbym i to bardzo, ale ja jutro jadę do Holmes Chapel na około tydzień. - Powiedziałem i spuściłem wzrok. Co teraz ? Może to odwołam ? Nie, nie widziałem osiem miesięcy mojej mamy. - Wiem !
- Co ? - Zapytali wszyscy równocześnie.
- Pojedzie ze mną ! Tam na pewno nie będzie brała i będzie pod moją kontrolą ! - Zapadła cisza. Nawet tego nie przemyślałem, ale chyba to dobry pomysł. - Niall, zgadzasz się ?
- Nie ma chyba lepszego wyjścia. - Ucieszyłem się od razu.
*Oczami Rose*
Obudziłam się w swoim łóżku. Nic nie pamiętam. Nie wiem co się działo. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i zobaczyłam, że jest godzina 23.40. Spróbowałam wstać, ale nie mogłam. Bolała mnie głowa i miałam mdłości. O jezu .....
Pobiegłam czym prędzej do łazienki i zwymiotowałam. Powoli sobie wszystko przypominam, byłam na imprezie i znowu to zrobiłam, potem Harry zobaczył moje rany. Wszystko powoli mi się zaczęło układać w całość. Co ja narobiłam ..
Umyłam zęby i otworzyłam drzwi z zamiarem wyjścia, ale tam stali wszyscy. Podszedł do mnie Niall i mnie mocno przytulił, a po nim wszyscy. Taki grupowy misiu.
- Pojedziesz z Harrym do jego rodziny, musisz odpocząć od pewnym spraw. - Powiedział mi do ucha mój brat. Popatrzałam na Hazze, a on na mnie patrzył z troską w oczach, w sumie jak wszyscy.
- Dowiedziałeś się o wszystkim ? - Zapytałam również do ucha Nialla. On w odpowiedzi pokiwał głową.- A reszta ? - I znowu pokiwał głową. No to ładnie. - Pójdę się pakować. - Teraz powiedziałam do wszystkich i skierowałam się do mojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę spod łóżka, otworzyłam ją i podeszłam po szafy.
Wyciągałam z niej różne ciuchy, starałam się dopierać zestawy, żeby później nie mieć problemy co do czego ubrać. Nagle do mojego pokoju wszedł Louis.
- Wystraszyłeś mnie. - Powiedziałam do niego. On usiadł na moim łóżku i otwierał usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale nie umiał. - Chcesz mi dać jakieś kazanie czy co ? - Zapytałam nie spoglądając na niego, tylko nadal pakując potrzebne rzeczy.
- Wydaję ci się, że ja jestem jakimś głupim facetem, który nie zna się na problemach i życiu. Ale wiedź, że w takich sytuacjach umiem pomóc. Naprawdę wszyscy się o ciebie martwią, najbardziej Styles. On może cię nie zna tak dobrze jak ludzie w dawnego miasta, ale zależy mu na tobie. - Popatrzałam na niego. - Dobra, młoda dam ci radę na przyszłość. Aby zerwać z nawykiem, wyrób sobie inny, który go wymaże. Ale nigdy nie próbuj go znaleźć na siłę, w końcu sam przyjdzie. - Powiedział i wyszedł. Zamyśliłam się chwilę, patrząc w jedno miejsce. Inny nawyk. Może będzie ciekawie. 

Właśnie pożegnałam się z wszystkimi i wsiadam do auta przyjaciela. Trochę się boję, bo się nie znamy, a tu nagle mnie zabiera do rodziny, może mnie nie polubią. Starałam się o tym nie myśleć. Cały czas męczyła mnie rada Lou. Może ma racje, inny nawyk, inne uzależnienie, inny nałóg. W końcu sam przyjdzie. No to se poczekam. Pomachałam na pożegnanie wszystkim i odjechaliśmy. Droga dłużyła w nieskończoność. Aż w końcu sama nie wiem kiedy, usnęłam. 
Obudził mnie dopiero Harry, szturchając mnie w ramie, że już dojechaliśmy. 
- Wstawaj księżniczko. - Powiedział szeptem. 
- Jeszcze 5 minut tato. - Zaśmiał się i poszedł wyciągnąć walizki z bagażnika. 
- Ja już idę. - Zamknij się. - Zostaniesz tu sama. - Fajnie mam. - Moja mama sobie coś o tobie pomyśli. 
- Już biegnę ! - Krzyknęłam i wybiegłam prawie że z auta. Hazz tylko się śmiał ze mnie. Otworzył nam drzwi i wszedł pierwszy. 
- Już jestem mamo ! - Wydarł się prawie na cały dom. 
- Synku, nareszcie. - Wyszła za rogu kobieta, około czterdziestki i uściskała swojego syna. Ja stałam obok uśmiechając się. Też bym tak chciała. - A ty jesteś Rose ? - Zapytała patrząc na mnie. Pokiwał głową. Kobieta przytuliła mnie mówiąc. - Jak miło cię poznać. - Poczułam taką matczyną miłość. - Harry na co czekasz ? Pokaż naszemu gościowi dom. - Hazz wziął mnie pod pachę i prowadził po domu, opowiadając co kiedyś mu się w danym miejscu przytrafiło. Ciągle byłam uśmiechnięta. Czułam się tu wspaniale. 

Właśnie poszliśmy zwiedzać okolicy. Właściwie to ja zwiedzam, a moim przewodnikiem jest loczek. 
- Tam się pierwszy raz całowałem. - Powiedział wskazując na nie wielkie drzewo. - Usiądziemy ? 
- Tak. - Usiedliśmy na jakimś murku, była jakaś dziwna cicha pomiędzy nami. - Jakie jest twoje marzenie ? 
- Ja już spełniłem swoje marzenia, ale są jakieś tam jeszcze, żeby się rozwijać muzykalnie, a twoje ?
- Ale nie będziesz się śmiał ? Bo to takie dziwne jest i w ogóle. 
- Na pewno nie, nie mogę się śmiać z marzeń. 
- Chciałabym kiedyś obudzić się obok kochającego mnie męża, wiedząc że obok w pokojach śpią nasze dzieci. Chłopiec wyrastający na młodego mężczyznę, traktujący każdą dziewczynę jak księżniczkę, i jego młodsza siostra, śliczna, wesoła, nie zdająca sobie sprawy co czeka ją w dalszym życiu. Wychodzę do pracy, w której czuję się spełniona, bo robię to co lubię. Powrót do domu, domowe obowiązki i chwila na odpoczynek. Po południu kawa z przyjaciółką i wieczór spędzony z mężczyzną mojego życia i może z dziećmi, które od czasu do czasu zrezygnują ze spotkania z kumplami, woląc posiedzieć z nami. - Powiedziałam i spuściłam wzrok. Hazz objąc mnie ramieniem i mocno do siebie przytulić. Poleciała mi pojedyncza łza, którą szybko wytarłam. 
- Chyba dopiero teraz, zrozumiałem na czym polegają marzenia innych ludzi. 





____________________________________________________________________________


Myślę, że się podoba. Jest nas prawie 20 ! Woooooow. 
6 komentarzy = next rozdział :* 
Jak dodajecie anonimowo, to prosiła bym żebyście napisali chociaż swoje imię na końcu :)