poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 12




- Może zadzwonimy po resztę ? - Zapytałam patrząc raz na Nialla, raz na Harrego. Spojrzeli na siebie i kiwnęli głowami.
- Ty po dziewczyny, my po chłopaków. - Od razu odezwał się mój brat i wyciągnęliśmy wszyscy telefony. Wybrałam numer Perrie i po dwóch sygnałach odebrała.
Hej kochana, co porabiasz ?
Siedzę przed telewizorem, a co wróciłaś już ? 
Tak, nie dawno, bierz Jade i przyjeżdżajcie. 
Robi się, do zobaczenia.
Pezz się od razu rozłączyła nawet nie zdążyłam odpowiedzieć. Powiadomiłam chłopaków, kto się pojawi nie długo już u nas. Okazało się, że wszyscy się od razu zgodzili, jak dowiedzieli się że wróciliśmy z Holmes Chapel. Miło mi się zrobiło na sercu, że mnie lubią ? Tak, to dobre słowo.

Siedzieliśmy wszyscy w salonie, rozmawiając, śmiejąc się i nie brakowało nam tematów.
- Dziewczyny jutro trening wiecie ? - Zapytałam dla upewnienia.
- Tak, idziemy na pieszo czy co ? - Odpowiedziała mi Perrie. Wszyscy chłopacy oprócz Hazzy nie wiedzieli chyba o co chodzi, bo patrzyli się na nas ze zdziwieniem. Spojrzałam na przyjaciółki i w tym samym czasie strzeliłyśmy sobie faceplama. - My jesteśmy w grupie tanecznej, nie szkole porodowej. - Wybuchłam śmiechem, nie mogłam się uspokoić przez dobre 5 minut. Na szczęście nie mam śmiechu odziedziczonego po bracie. Kogo ja oszukuję, mam gorszy. Kiedy ktoś pierwszy raz go słyszy wydaję mu się, że ja się duszę. Dlaczego tylko ja się śmieje i Jade ? Chyba dla nich to nie było śmieszne.
- Ej, Rose już spokojnie.. - Powiedział zaniepokojony Liam. Wziął butelkę wody i podał mi ją. - Może się napij ? - Wzięłam od niego picie i przyłożyłam do ust. Pierwszy łuk.. SZKOŁA PORODOWA ! Przypomniałam sobie źródło mojego napadu śmiechu i napój wyplułam prosto na Liasia. Teraz wszyscy się śmiali. Więcej się zaśmiałam będąc tutaj, niż przez całe moje życie..  
- A co do tańców, to ja was zawiozę. - Raczej stwierdził, niż zaproponował Zayn, i pocałował swoją dziewczynę w policzek. Nie mogłam oderwać wzroku od nich. Jak bardzo oni do siebie pasują, jak mocno się kochają, jak wiele mogą wytrzymać. Idealny związek - to jest w 100% dobre określenie opisujące Zerrie. Tylko nie rozumiem ludzi którzy myślą, że to jest ustawka.
Koniec tego rozmyślania. Zdecydowanie za dużo myślisz, Rose.
- O której kończycie ? - Kolejne pytania od nich, ale tym razem zapytał Louis.
- O 10:00 zaczynamy, do 12:30
- To ktoś po was przyjedzie. - Pokiwałyśmy głowami i skończyliśmy temat jutrzejszego treningu.




Rano obudził mnie budzik. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 8:30. Jak dawno tak wcześnie nie wstawałam. Wyszłam z łóżka i podeszłam do okna w celu odsłonięcia rolet. Od razu słońce, które jest rzadkością w Londynie, raziło moje oczy. Popatrzałam na moje łóżko i wiedziałam, że jak zaraz brat tu wejdzie to będzie źle. Ciuchy wszędzie, książki, kable, chusteczki, bielizna, opakowanie po słodyczach. W sumie nie tylko łóżko było w złym stanie, cały pokój taki był.
I o wilku mowa. Niall wbił do mnie do pokoju i chciał już coś powiedzieć, ale widok go trochę zszokował. Patrzył raz na pokój, raz na mnie i nie wiedział co powiedzieć.
- A myślałem, że to ja jest bałaganiarzem. - Stwierdził. - Jak wrócisz to masz tu posprzątać, nieodwołalnie.
- Ale Niall..
- Nie ma żadnego "ale" jak tu wygląda !
- Spokojnie, nie krzycz na mnie..
- Przepraszam, ale to już jest przesadza. - Wyszedł, a ja zapomniałam mu powiedzieć, żeby zrobił mi śniadanie. Może się domyśli. Ruszyłam w stronę szafy i wybrałam ten ZESTAW. W łazience zrobiłam poranną toaletę, pomalowałam się, i zrobiłam loki. Miałam jeszcze 30 minut na przyjazd Zayna.
Poszłam do kuchni, gdzie miałam gotową jajecznice.
- Dzięki Nialler. - Powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Zabrałam się za jedzenie.
- Harrego też tak całujesz..? - CO ?! Zakrztusiłam się jedzeniem,.
- Co, co proszę ?
- Zapytałem się czy Harrego też tak całujesz, ale po twojej reakcji wydaję mi się, że nawet lepiej.
- Skończ !

Dokończyłam posiłek bez bezsensownych rozmów z Niallem. Właśnie byłam w drodze do studia.
Nie miałam humoru do pogawędek, byłam wpatrzona na widok zatłoczonego miasta za oknem.
Malik zaparkował pod FORCE, pożegnał się z Perrie i powiedział nam krótkie "cześć"
Skierowałyśmy się do Pani Charlotte Mox. Powiedziała nam, że mamy się przebrać i czekać na nią na sali, więc tak zrobiłyśmy. Chwilę potem wszyscy już byli obecni.
- Na początek bardzo was przepraszam. To nie tak miało być, wszystko się zmieniło. - Ale o co chodzi.. - Możecie mnie znienawidzić, ale.. muszę aż 14 osób odrzucić, zostanie was tylko 6 do tanecznego programu America's Best Dance Crew. Więc macie teraz 45 minut na nauczenie się choreografii, i jedna osoba idzie do juri w składzie: ja, Eric i .. Rose. - CO ?! Nie, nie i jeszcze raz nie. Wszyscy spojrzeli na mnie, a ja na Panią Lottie. To nie możliwe. - Rosi chodź za mną, reszta grupy wie co ma robić. - Kobieta poszła w stronę stolika z formularzami.
- Proszę Pani, dlaczego Pani wybrała akurat mnie ? - Zapytałam w końcu.
- Oj kochana, mój mi Chatloote, lub Lottie. A wybrałam cię, gdyż ty nie potrzebujesz kolejnego castingu, miejsce w grupie masz zapewnione. - Uśmiechnęła się do mnie, ale ja nie umiałam tego odwzajemnić, przecież jest jeszcze Perrie i Jade w drużynie. Obie trenerki wybierają 6 osób do udziału, i mają pół roku ja przygotowanie od 8 układów. Troszkę to wszystko skomplikowane, a mnie już czeka trudna praca. Szybko Chatlotte mi wytłumaczyła na czym to wszystko polega. Od kilku lat są dwie najlepsze grupy taneczne w Londynie, FORCE i QUEST. Rywalizują na rytmach ulicy co roku. Teraz jednak w telewizji.
- Uwaga ! Zaczynamy ! Najpierw chłopcy, po nich dziewczęta, proszę ustawić się tak żeby każdy miał miejsce. - Bardzo dobrze każdemu wychodziło, nie umiałam ich oceniać.

Teraz najgorsze, dziewczyny.
- Kogo wybierasz ? - Zapytał Eric.
- Perrie i Jade.
- Nie chodzi o przyjaźń, tylko o wygraną. Tu się walczy, nie istnieje coś takiego jak czas wolny dla znajomych, rodziny czy chłopaka.
- Nie mam chłopaka..
- A ten z One Direction.. jak on ma..
- Harry.


_______________________________________________________

Hej miśki :*
Wybaczcie, że czekacie na rozdział dwa tygodnie ;/
Ale obserwuje 55 osób, a połowa komentuje :(
 JAK PRZECZYTAŁEŚ NAPISZ CHOCIAŻ KROPKĘ W KOMENTARZU ! 


poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 11

Harry przerwał pocałunek, oboje ciężko oddychaliśmy. Chwilę staliśmy i patrzeliśmy sobie w oczy, w ciszy.
- Już wiem.. - Zaczął, a ja się zaczęłam bać. - Kocham cię. - O MÓJ BOŻE ! Czy on właśnie powiedział, że darzy mnie tak pięknym uczuciem jakim jest miłość. Nie wierze, ale.. no właśnie "ale" czy ja go kocham?
To jest to na co czekałam całe życie. Miłość. Ale czy jestem gotowa ? Nawet jeśli, to to nie będzie zwykły związek. Tu też ważną role gra jego sława. To, że ja stanę się w jakiś sposób rozpoznawalna. Directioners albo mnie pokochają albo znienawidzą. Trasy są bardzo długie, to wszystko by mnie przerosło.
- Zaskoczyłeś mnie. - Powiedziałam i odwróciłam się od niego, kierowałam się w stronę blatu. Oparłam się o niego rękami. Szedł za mną, swoje dłonie położył  nieśmiało na mojej talii, a głowę dał pomiędzy moją szyją, a ramieniem.
- Powiedz coś.. - Szepnął do mojego ucha. Ale co ja mam mu powiedzieć, że go nie kocham ?! Nie, bo tak nie jest. Że kocham, nie bo nie jestem tego pewna.
- To zauroczenie, przejdzie ci. - Odsunęłam się od niego i wyszłam. Powiedziałam jeszcze krótkie "Do widzenia" do miłych, starszych pań, ale usłyszałam wołanie mojego imienia. I tak szłam dalej, nie zawracałam sobie tym głowy. Jednak nie, stanęłam w miejscu i zadałam sobie jedno pytanie. Czemu ja zawsze uciekam od miłość ? 
Ktoś mnie gwałtownie szarpnął za przed ramię, syknęłam z bólu. To Hazz, a kto inny.
- Ja cię kocham ! Daj nam szanse ! - Krzyczał, krzyczał na mnie. Spojrzałam mu w oczy i zabolało mnie to, że w nich były łzy. Przytuliłam go najmocniej jak umiałam.
- Daj mi 2 dni do przemyślenia, a na razie nie gadajmy o tym. - Tak to było najlepsze rozwiązanie, ja mam wystarczająco czasu, żeby się zastanowić.
- Idziemy do parku ? - Zapytał pięknie się uśmiechając.
- Z miłą chęcią. - Odpowiedziałam i ruszyliśmy, po drodze opowiadał mi jak w dzieciństwie przychodził tu z siostrą i jej koleżankami. One podobno zawsze mówiły jak on jest słodki i zazdrościły Gemmie takiego braciszka. A teraz zmieniły zdanie, z słodkiego na seksowny. Ale zazdrość została, zdecydowanie.
Poszliśmy w stronę placu zabaw. Usiadłam na huśtawce i dostałam sms-a.
,,Jutro o 9:00 w studiu tanecznym FORCE z powodu zmiany planu. Obecność obowiązkowa ! - Charlotte."  Jak to jutro ?!
- Yy, Harry ..
- Hmm .. ?
- Kiedy wracamy ? Nie, że chce wrócić, tylko ..
- Dzisiaj. - Uśmiechnął się. - A co ?
- Jutro mam próbę, wiesz taniec i te sprawy. - Zaśmiałam się.


Po godzinie wracaliśmy do domu, trzeba w końcu się spakować. Przywitałam się z Panią Anne i pobiegłam do mojego tymczasowego, w sumie już nie.. pokoju i wyciągnęłam walizkę spod łóżka. Zaskoczyłam się widokiem nie złożonych ciuchów. Ogólnie mam obsesje na punkcie dobrze poukładanych rzeczy, a tym bardziej ubrań. Wyrzuciłam wszystkie na podłogę i zaczęłam pakowanie. Kilkanaście minut po do pomieszczenia wszedł Hazz, usiadł na krańcu łóżka i przyglądał mi się. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- A ty się nie pakujesz ? - Zapytałam przerywając ciszę pomiędzy nami.
- Ja tylko wrzucę rzeczy do torby i już. - Odpowiedział mi i tak pięknie się uśmiechnął. Dlaczego nie mogę mieć tych oczu, tego uśmiechu, tego.. ugh. On jest za idealny dla mnie. Nie zasługuję na niego. - Ziemia do Rose !
- Co ? - Popatrzałam na niego. No tak, zamyśliłam się.
- O czym myślałaś ?
- O niczym..
- O mnie ?
- Nie..
- Przyznaj się !
- Mówię prawdę..
- Wiem.. wyobrażałaś sobie mnie nago !
- Co ?! Nie !
- Nas nago ?
- Nikogo nago, a tym bardziej ciebie ! - Wybuchnęliśmy śmiechem. Zapięłam zamkiem walizkę i podniosłam ją razem z sobą. - Idę ją zanieść do auta.
- Nie, ja ją zaniosę. - Wyrwał mi z dłoni rączkę, więc nie miałam nic do gadania. Zeszłam na dół, do salonu i usiadłam na kanapie przysiadając się do Gemmy i jej mamy.
- Przyjedziesz jeszcze tu kiedyś ? - Zapytała mama rodzeństwa.
- Oczywiście, raczej, chyba tak .. - Sama zgubiłam się w moich słowach. Bo sama nie znam na nie odpowiedzi. Rozmawiałam jeszcze pół godziny z nimi, czas szybko zleciał. Zawołał mnie Harry oznajmiając, że już wracamy do Londynu. Pożegnałam się z wszystkimi i usiadłam na tylnych siedzeniach.
- Czemu nie koło mnie ? - Zapytał ze zdziwieniem.
- Bo chce spać. - Odpowiedziałam i rozłożyłam się powoli zasypiając.

Obudziłam się w moim pokoju. Dziwne. Wygramoliłam się spod kołdry i poszłam szukać kogokolwiek.
Na górze nikogo nie było oprócz mnie. Usłyszałam śmiechy z dołu.
- I tak właśnie Rose wylądowała w błocie ! - Harry, jezu po co on mu to mówił, to upokarzające.
- HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA ! - Śmiech mojego brata, bezcenny.
- Nialler ! - Krzyknęłam, na co on się uspokoił i popatrzał w moją stronę, chwilę potem zaczął biec w moją stronę i mocno mnie przytulił.
- Tęskniłem siostrzyczko. - Powiedział.
- Ja też braciszku. - Odpowiedziałam.


_____________________________________________________
Wreszcie dodaje rozdział !
Jak dla mnie jest beznadziejny ;/
Jest nas 47 ! :')
Kocham was <3 p="">Wolicie jak jest dużo dialogu czy myśli Rose ? :)
W anonimowych komentarzach podpisujcie się na końcu :*
I NAJWAŻNIEJSZA SPRAWA :

ZWIASTUN !  

Dacie radę 20 komentarzy ? <3 

niedziela, 2 lutego 2014

Informacja

Mam ferie ! :D 
Ale dnia 03.02 wyjeżdżam na narty, na 5 dni, więc rozdział pojawi się 08-09.02 
A dnia 31.01 się nie pojawił, bo ja na prawdę mało siedzę na komputerze i nie mam pomysłu jak to wszystko łożyć w całość. 
A co do wcześniejszego rozdziału to ja chciałam jak najbardziej jak to wszystko wytłumaczyć co się będzie działo później, jak zmiana nastąpi u Harrego, jak komuś całość się nie podobała to przepraszam :)