środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 24

*- Skarbie.. - Zaczął.
- To nie tak! On mnie zdenerwował!
*- Rozumiem, naprawdę. - Był dziwnie spokojny.
- Ale to znaczy, że ty nie jesteś zły? - Zapytałam zdziwiona.
*- Nie. Oni nie chcą prawdy, chcą sensacji. Łapią człowieka i dorabiają mu jakąś historię. Robią z niego wielką gwiazdę, tylko po to by go potem publicznie zniszczyć. Żeby zarobić na zdjęciach i gazetach. To chore i tyle. Ale ty będziesz silna, dla mnie. Dobrze? - Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Postaram się.
*- Kocham Cię, księżniczko.
- Ja Ciebie też. - Nie spodziewałam się tego. Zatkało mnie.

*następny dzień, 14*

Jestem ubrana w TO, ponieważ Justin napisał sms'a że później przyjdzie. Zaczęłam rozczesywał dopiero co umyte włosy, po czym je wysuszyłam, i wyprostowałam. Teraz postanowiłam się pomalować. Najpierw nałożyłam korektor na moje niedoskonałości. Pomalowałam lekko rzęsy. Poprawiłam brwi i na koniec zastanawiałam się nad kreskami. W ostateczności je zrobiłam.
Napisałam wiadomość do Jus'a.
O której będziesz jak coś? Po minucie odpisał.
*Około 19. 
Czyli mam ponad 4 godziny. Zeszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Nie chciałam płatek, bo chyba tylko to jadłam od 12 dni. Czyli od czasu kiedy chłopacy wyjechali. Zaglądnęłam do lodówki w której było jeszcze 3/4 tego co przed wyjazdem kupił Niall. Więc postawiłam na gofry i koktajl z malin.
Kiedy przygotowywałam posiłek, włączyłam sobie radio. Zjadłam skończone gofry z bitą śmietaną.
Zastanawiałam się co będę robić przez te 4 godziny. Chyba pomaluję sobie paznokcie. Poszłam do mojego pokoju i z parapetu wzięłam koszyczek z lakierami. Po chwili zdecydowałam się na burgundowy. Kiedy skończyłam lewą dłoń usłyszałam, że ktoś napisał do mnie na facebook'u. Zdziwiłam się trochę, ponieważ z wszystkimi pisze tylko i wyłącznie sms'y. Okazało się, że to moja koleżanka z Irlandii.
*Jak tam, młoda? - Przez chwile nie wiedziałam co odpisać.
W porządku. Czemu się nie odzywaliście?
*Myśleliśmy, że przez to co się stało z Danielem, nie chcesz nas znać.
Tylko za nim nie tęsknie. 
*On przeciwnie. Masz dobry towar w tym Londynie? 
I tu mam znajomości, spokojnie.     
*Masz zamiar przyjechać w odwiedziny? Zabalujemy jak dawniej. 
Postaram się za tydzień przyjechać, ale nie chce go widzieć! 
*Nie martw się o to, nie ma z nami kontaktu. 
Jak coś to napisze lub zadzwonię. Pa x
*Oki, pa x



*około 19*
Jus przybiegł do mojego domu.
- Szybko, oni będą zaraz! Nie mamy czasu! - Nie mogłam nawet, żeby zapytać kto i gdzie jedziemy. - Wskakuj. - Wskazał na motor i podał mi kask.
- Ze na to? - Wskazałam na maszynę.
- Tak, ruchy! - Zrobiłam to co kazał. Od razu ruszył, a ja odruchowo objęłam go w pasie ze strachu. Daniel też miał motor. Jezu, Rose! Nie myśl nawet o nim!
Po 5 minutach drogi dojechaliśmy pod supermarket.
- Po co my tu? - Zapytałam.
- Po alkohol. - Odpowiedział od razu, a ja spojrzałam na niego pytająco. - Przyjdzie jakoś 5 osób.
- Gdzie?
- Do Ciebie. - Oznajmił krótko. Poszedł w kierunku przedziału z procentami. Wsadził do koszyka 2 wódki i 5 czteropaków piw. Zaczął iść w stronę kasy, poprosiłam go, żeby kupił mi paczkę papierosów. Po tym jak zapłaciliśmy, wróciliśmy do mnie.
Zaczęliśmy rozkładać napoje na stole, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Okazało się, że przyszli, Chris, Ricky, Matt, Kate i Victoria, której jeszcze nie znałam z imprezy. Z wszystkimi się przywitałam i zaprowadziłam do salonu, gdzie już Jus wszystko przygotował.
Niektórzy usiedli na kanapie, a reszta na fotelach. Zaczęłam rozmawiać z Vic, żeby się lepiej poznać. Przy rozmowie obie piłyśmy po piwie, tak jak reszta.
Jakoś 20 minut później; Justin zaczął polewać. I tak się zaczęło.


*3h później*

Po 22, wszyscy byliśmy pijani. Wczesna pora jak na zgon.
- Mam towar. Palimy? - Zapytał Matt z uśmiechem, wyciągają jointy z tylnej kieszeni w spodniach.
I każdy zadowolony spalił swoje.
Pół godziny później, wpadliśmy na pomysł żeby zagrać w butelkę.
Jako pierwszy kręcił Ricky. Wypadło na Kate.
- Zatańcz erotyczny taniec. - Oznajmił z uśmiechem. Dziewczyna bez wahania wykonała zadanie. Teraz ona kręciła butelką. Wypadło na mnie. Chwile myślała, i w końcu z uśmiechem powiedziała:
- Zadzwoń do twojego chłopaka i powiedz coś głupiego. - Wzięłam mój telefon do ręki i wybrałam numer Harrego, ale tylko dla tego, że byłam najebana. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po 2 sygnałach odebrał.
*- Tak?
- Heri, rolniku mój! - Wszyscy wybuchnęli śmiechem. 
*- Rose? 
- Tak mam na imię. 
*- Wszystko dobrze? 
- Nawet lepiej.
*- Gdzie ty jesteś? Są z tobą dziewczyny?
- Jak masz na myśli Kate i Victorie, to tak. Harry, mam pytanie. 
*- Ta.. 
- Jak Lou sobie wali to myśli o Eleanor? - Znowu usłyszałam śmiechy
*- Wpierdolę Ci. 
- Też Cię kocham. - Rozłączyłam się.





______________________________________________________________

MASAKRA, DODAJEMY ROZDZIAŁ W CZWARTEK! 
Kim jest Daniel? 
Jak wam się podoba nowy wygląd?
Piszcie sugestie w kom. ! 


15 KOMENTARZY, prosimy! 



piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 23

* dwa dni później, 10 rano*

Obudziłam się i poszłam pod gorący prysznic. Plany na dziś to poznać młodsze rodzeństwo Justina. Tak, nie mam nic lepszego do roboty. Wczoraj Harry nie dzwonił, napisał tylko krótkiego sms'a
,,Jestem zamęczony, przepraszam"
Tylko pytanie, jest zmęczony pracą czy mną. Mam nadzieję, że pracą. Dramatyzuję.
Za godzinę chłopak powinien po mnie przyjść, więc postanowiłam coś zjeść. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Po tym jak zjadłam, poszłam do mojego pokoju i ubrałam się w TO. Miałam jeszcze chwile czasu, więc byłam na instagramie. Napisałam krótką wiadomość do Jus'a.
Jestem już gotowa jak coś. 
Prawie od razu mi odpisał.
*Będę za 5 minut x 
I dokładnie po 5 minutach zadzwonił dzwonek w drzwiach.

*1h później*

Justin ma młodszego braciszka; Jaxon, i młodszą siostrzyczkę; Jazmyn. Bawiłam się właśnie z dziewczynką lalkami, kiedy jej starszy brat podszedł do nas i uśmiechnął się.
-  Idziemy zapalić? - Zapytał szeptem.
- Tutaj?
- U mnie w pokoju. - Odpowiedział. Jednak pokazałam wzrokiem na dziewczynkę. - Jaz, pobawisz się chwilę sama, a ja pokaże Rosie mój pokój.
- Dobrze. - Odparła słodko.
- Okej to.. prowadź, czy coś. - Powiedziałam do Jus'a. Najpierw szliśmy w kierunku schodów, później przez korytarz i na samych końcu, drzwi po lewej. Chłopak przepuścił mnie pierwszą. Pomieszczenie miało 3 białe ściany i jedną zieloną. Dwu osobowe łóżko było po prawej stronie. Na przeciwko różne szafki, komody i szafa. Po lewo od mebli, były 3 duże okna i drzwi balkonowe. Pod oknami stało biurko, na którym leżały cztery sztangi fajek. - Kolekcjonujesz czy co? - Zapytałam ze śmiechem wskazując papierosy.
- Zawsze jest okazja by zapalić, na przykład taka jak teraz. - Wziął otwartą paczkę Marlboro i poszedł na balkon, a ja za nim. Poczęstował mnie i odpalił najpierw sobie, a później mi. - Tylko Alfons odpala swojej dziwce.
- W każdej chwili walnąć Ci w jaja, chcesz? - Zapytałam z groźną miną. On tylko się krótko zaśmiał i paliliśmy do końca w ciszy. Gdy mieliśmy już wracać do dzieci, w pokoju stał Jaxson, z smutną miną.
- Nie lubię jak palisz tego śmierdziela. - I wyszedł z pokoju. Spojrzeliśmy na siebie z Justinem.
- Od dzisiaj jest nowa nazwa dla fajek. - Powiedział i dogonił swojego brata, biorąc go na ręce.

*2h później*

Nadal jestem w domu u Jus'a, ale teraz postanowiliśmy pooglądać telewizję. Chłopak zaczął przełączać kanał za kanałem. Nagle zatrzymał na wywiadzie.. z One Direction.
- Czemu to włączyłeś? - Zapytałam.
- Jazmyn ich lubi. - Dziewczyna pokiwa głową i wpatrywała się w ekran.
- Piątka chłopaków, może już mężczyzn, z xfactor. Teraz, jesteście gwiazdorami i marzeniami milionów dziewcząt na świecie. Zdajecie sobie z tego sprawę? - Mówiła prezenterka. 
Niall- Oczywiście, dziwne uczucie wyjść gdzieś w domu i być wszędzie rozpoznanym, ale da się przyzwyczaić. 
- A jak to jest jak chcecie gdzieś wyjść na randkę? 
Liam- Raczej takie spotkania urządzamy w domu, z dala od paparazzi. 
- Jeśli już mówimy o paparazzi. Harry czy słyszałeś co zrobiła twoja nowa dziewczyna? 
Harry- Nie. - Był zdziwiony.
- Przed wczoraj Rose została tak jakby zasypana pytaniami od jednego z paparazzi, ona mu odpowiedziała ,,Pieprz się" Widać, że wybrałeś sobie dziewczynę z niewyparzonym językiem. 
Harry- Chyba na pewno, kiedyś ty, my, widownia przeklęła tak? 
Niall- Rose, to moja siostra, i wiem, że jest czasem nie znośna, ale chyba by takiego czegoś nie powiedziała. 
- Mamy nagranie. Proszę o włączenie. - Teraz było puszczone nagranie, ze mną w roli głównej. Widać było po Harrym, że był zdenerwowany. Kiedy nagranie się skończyło miałam łzy w oczach, ponieważ, nie wiedziałam, że on to nagrywa, i jeszcze teraz każdy to ogląda i nie wiadomo co myśli o mnie. Justin spojrzał na mnie i przełączył.
- O ja Cię! To byłaś ty Rosie? - Zapytała mnie dziewczynka. Spojrzałam na nią i niepewnie kiwnęłam głową.
- Dobra, no to ja się będę zbierać. - Oznajmiłam i wstałam z kanapy.
- Odwiozę Cię motorem. - Zaproponował chłopak.
- Nie, przejdę się, ale dzięki. - Pożegnałam się z dziećmi, a następnie z chłopakiem i wyszłam. Po drodze zapaliłam papierosa, i miałam w dupie krzywe spojrzenia innych ludzi. Nawet ktoś mi zrobił zdjęcie, ale nie interesowało mnie to. Marzyłam tylko o tym, żeby zadzwonił do mnie Harry i powiedział, że dobrze postąpiłam i żebym się nie martwiła, wszystko jest okej. Ale wiedziałam, że tak nie będzie. Gdyby Hazz nie był w trasie, pewnie dostała bym w ryj czy coś.
Byłam już w domu. Wzięłam butelkę wody z lodówki i poszłam do siebie do pokoju. Włączyłam laptopa i postanowiłam tak spędzić resztę dnia.
Po 30 minutach, usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Na wyświetlaczu było zdjęcie mojego chłopaka. Bałam się odebrać, ale miałabym jeszcze większy opierdol gdybym nie odebrała wcale.
- H-halo? - Zająknęłam się.





______________________________________________________________

Hej, skarby!
Taki surprise i rozdział dzień przed!
Jestem z Wiktorią oddalone o 486 km od siebie, ale piszemy na skype i dajemy radę!
14 czytelników i się z tego ciesze :) / Ania


Jesteście mega kochani, dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Polecajcie Evila znajomym i cieszmy się razem!/ Wiki

TEKSTY EVILA: 
ANIA- Ile ty masz lat?!
-Masz rację!

WIKI-  I BYŁO FAJNIE! 


KOCHAMY WAS! <3 font="">

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 22

* oczami Rose, następny dzień *

Obudziłam się na kacu. Poszłam od razu na dół i wzięłam 2 tabletki przeciwbólowe i wypiłam pół butelki wody. Poleżałam chwile na kanapie przysypiając, i po chwili zastanawiałam się co będzie dzisiaj robić. Postanowiłam siedzieć cały dzień w domu. Ale po godzinie ktoś zadzwonił do mnie. Na początku myślałam, że to Harry, ale jednak był to Justin.
- Tak?
*- Hej, wstałaś?
- Taa..
*- Głowa boli?
- Już mniej.
*- To git. Będę za 10 minut. - Ale zdążyłam nic odpowiedzieć, ponieważ się rozłączył. Nie miałam najmniejszej ochoty się z nim spotkać. Szybko pobiegłam na górę w celu szybkiego ubrania się i umycia zębów. Ubrałam się w TO. Kiedy umyłam zęby, usłyszałam dzwonek do drzwi. Z niechęcią poszłam je otworzyć. Chłopak stał, uśmiechnięty i trzymał w ręce prawdopodobnie chińskie jedzenie.
- Pomyślałem, że jesteś głodna.
- Dzięki. - Powiedziałam obojętnie.

*1h później*

Jus nadal u mnie jest. Siedzimy w salonie i gadamy.
- Podobają mi się twoje tatuaże. - Podziwiałam jego rękę całą w rysunkach.
- Myślałaś kiedyś, żeby sobie jakiś zrobić?
- Tak. Mam dużo pomysłów. Chciałabym na nadgarstku, ale nie wiem jaki. Czy znacz nieskończoności, serduszko, gwiazdkę, kotwice.. - Wymieniałam z namysłem.
- A może napis Believe?
- Noo! Ale to też nie jest takie proste. Muszę znaleźć dobre studio w Londynie, umówić się z tatuażystą, zapytać się Harrego czy mogę...
- Gdybym ja był twoim chłopakiem...
- Ale nie jesteś. - Nie dałam mu dokończyć. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wykonałam połączenie do Hazzy. Niestety nie odebrał. W tym czasie Justin również gdzieś dzwonił, ale nie wiem gdzie.
- Dzisiaj. Tak. Dobrze. Mhm. Do zobaczenia stary. - Zakończył rozmowę i zwrócił się do mnie. - Jesteś umówiona.
- Co? - Zapytałam zdezorientowana.
- Mój dobry kolega, zrobi Ci tatuaż.
- A zrobił Ci któryś?
- Jakoś ponad połowę. - Zgodziłam się.

*2h później*

Mój tatuaż  jest już skończony. Wygląda niesamowicie. Harry jeszcze nie wie, ale mam zamiar mu dzisiaj o tym powiedzieć, jak do mnie zadzwoni jak co wieczór.
Kiedy wracałam do domu, niestety sama, bo Jus musiał przypilnować swoje młodsze rodzeństwo i obiecał mi, że kiedyś muszę je poznać. Nagle zaczepił mnie jakiś mężczyzna.
- Rose! Kim jest twój kolega? Twój chłopak wie, że go zdradzasz? Czy przejmujesz się hejtami? Dlaczego się puszczasz? - Nie odpowiadałam na pytania, ale to ostatnie bardzo mnie zdenerwowało.
- Pieprz się. - Już widzę nagłówki na stronach internetowych i gazetach ,,DZIEWCZYNA HARREGO STYLESA MA NIEWYPARZONY JĘZYK". Przyśpieszyłam kroki i w końcu zjebany paparazzi się odczepił ode mnie.

*20 minut później*

Dotarłam do domu. Jeszcze nigdy tak się nie śpieszyłam. Poszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody. Puszczam się? Ale chyba można mieć kolegów? Po co ja się przejmuję? Ja się nie przejmuję. Ja się wcale nie przejmuję. Chyba próbuję przekonać sama siebie. Jestem beznadziejna.
W torebce poszukałam mojego portfela. Miałam w nim zdjęcie mojej koleżanki z Mullingar. A za nim była schowana jedna z mojej kolekcji żyletek. Chłopcy myśleli, że zabrali mi wszystkie, zabawne.
Wyciągnęłam jeszcze papierosy i zapalniczkę po czym ruszyłam do mojego pokoju. Pierwsze co to przebrałam się w coś wygodniejszego. Czyli krótkie spodenki siatkarskie i biały t-shirt Harrego. Następnie otworzyłam okno i odpaliłam fajkę. Zaciągnęłam się, wypuściłam dym i jak zwykle wpatrywałam się w niezachwycające widoki. Kiedy skończyłam palić, zgasiłam szluga i pet wyrzuciłam przez okno.
Wzięłam ostrze do ręki i zrobiłam pierwszą kreskę. Od razu zaczęła lecieć krew, ale przyzwyczaiłam się do tego. Kiedy skończyłam na piątym cięciu, zadzwonił mój telefon. Nie, nie, nie. Tylko nie Harry. A jednak.
- Hej kochanie. - Przywitałam go entuzjastycznie i dałam na głośnik.
- Hej piękna.
- Wcześnie dzisiaj dzwonisz..
- Bo mamy chwile czasu i chciałem usłyszeć twój głos.
- Co za Romeo. - Zrobiłam szóstą kreskę.
- Staram się. Więc co dzisiaj robiłaś?
- Siedziałam w domu. - Powiedziałam do chwili zastanowienia i zrobiłam siódmą kreskę. - A ty?
- To co zwykle. Próby, próby, koncert, hotel. Codziennie to samo.
- Harry?
- Tak?
- Czemu ze mną jesteś? - Zapytałam robiąc ósmą kreskę. - Jestem brzydka. - Dziewięć. - Gruba. - Dziesięć. - Beznadziejna. - Jedenaście. - Żałosna ćpunka. - Dwanaście.
- Ale dla mnie idealna.
- Nie kłam. - Trzynaście. Szlochałam.



____________________________________________________________

Minęło 168 godzin i rozdział dodany!
Coś mało komentujecie :(
DLATEGO JA I WIKTORIA
CHCEMY WIDZIEĆ POD TYM ROZDZIAŁEM
10 KOMENTARZY!

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 21

*następny dzień*

Dzisiaj umówiłam się z Justinem w Starbuks'ie. Jedyne czego się boję, to tego, że Harry się o tym dowie.
Żyje z nadzieją, że nie. Powinnam zaraz wyjść, żeby być na miejscu na czas. Jestem ubrana w TO.

Kiedy docieram do kawiarni chłopak już jest. Zajął stolik pod oknem. Idę w jego stronę i przytulam na powitanie.
- Fajnie Cię widzieć. - Mówi od razu.
- Ciebie też. - Nie jestem pewna czy to prawda, ale próbuję być miła.
- Powiedz co chcesz, od razu kupie dla nas obu.
- Niech będzie to co ty. - Uśmiecham się i wyciągam telefon z torebki. Jak na razie żadnych wiadomości. Około 5 minut szperam bezużytecznie w komórce, po czym przychodzi Jus i podaję mi kubek z moim imieniem. - Dzięki.
- Nie ma sprawy. To teraz mi powiesz czemu mi nie powiedziałaś wcześniej, że jesteś zajęta.
- Nie wiedziałam, że to ma jakieś znaczenie.
- Dużo o sobie opowiadałaś, ale pominęłaś ten fakt, że twój chłopak jest gwiazdą. No wiesz, gdybyś mi powiedziała to nie robił bym sobie nadziei. - Zakrztusiłam się napojem.
- Że co.. nie sądziłam, że po pierwszym spotkaniu można się w kimś zakochać.
- Podobno w waszym przypadku była to miłość od pierwszego wejrzenia. - Wywrócił lekko oczami.
- Nie powiesz mi nic o moim związku czego bym nie wiedziała. Nie znasz mnie.
- Ale chce poznać. - Chciał złapać mnie za rękę, ale ja szybko odsunęłam dłonie.
- Rozmawiając o moim chłopaku chcesz mnie złapać za rękę. Żałosne. - Dyskretnie się rozglądnęłam czy w pobliżu nie ma nikogo kto robi mi zdjęcia. Z tego co widzę wszyscy są zajęci sobą. Siedzieliśmy w cichy co było trochę krępujące. - Chyba będę się już zbierać. - Oznajmiłam i wstałam z krzesła, zabierając torebkę.
- Odprowadzę Cię kawałek. - Również wstał i poszliśmy w stronę wyjścia. Nałożyłam okulary przeciwsłoneczne i poprawiłam włosy. - Dzisiaj mój znajomy robi imprezę..pomyślałem, że chciałabyś pójść.
- Chętnie. - Uśmiechnęłam się do niego szczerze. Uwielbiam domówki, alkohol, dragi. Ale obiecałam im, że już nie będę, ale z drugiej strony ich nie ma.
- Będę po Ciebie o 21. - Kiedy byłam niedaleko domu, powiedziałam, że dalej pójdę sama, więc pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w swoje strony.

*5h później*

Jest godzina 20:00. Powoli zaczynam wybierać ciuchy, w których pójdę. Zdecydowałam się na TO.
Postanowiłam zrobić sobie loki. I już 20 minut później włosy były gotowe. Został tylko makijaż.
Nie chciałam używać cieni do powiek, dlatego zrobiłam sobie kreski, pomalowałam rzęsy i podkreśliłam usta; czerwoną szminką. Zostało mi jeszcze kilka minut więc sprawdziłam mojego Iphone'a. Jedna wiadomość. Harry.
Pod hotelem jest fanka z plakatem ,,RARRY FOREVER" + tęsknię. Kiedy to odczytałam, uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Od razu odpisałam: 
Miło x ja bardziej :(
Usłyszałam pukanie. Przejrzałam się w lustrze i uznałam że jestem w 100% gotowa, czyli Justin nie będzie musiał na mnie czekać. Zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jego. Był ubrany w TO.
- Gotowa? - Zapytał.
- Gotowa. - Odpowiedziałam radośnie i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i udałam się do jego auta. Pomógł mi wsiąść i ruszyliśmy w stronę celu. - Długo będziemy jechać?
- Nie, 5 minut drogi.
Chwilę później dotarliśmy do domu od którego dudniła głośna muzyka. Od wejścia było czuć mocny zapach alkoholu i tytoniu. Było bardzo dużo ludzi, w pomieszczeniach, jak i na zewnątrz. Podszedł do nas jakiś chłopak, który przywitał się z Jus'em i spojrzał na mnie. Próbowałam się nie zawstydzić.
- To jest Rose, moja koleżanka. - Przedstawił mnie, podaliśmy sobie ręce.
- Chris. Najlepszy przyjaciel tego frajera i organizator imprezy. -
- Miło poznać.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Chcesz coś do picia?
- Chętnie. - I tak zaczęłam się impreza. Od jednego drinka. Później było ich coraz więcej. Poznawałam znajomych Justina. Tańczyłam z różnymi kolesiami na parkiecie. Potem przyszedł jakiś chłopak ze skrętami. Poszliśmy w 6 osób do jakiegoś pokoju. Z dziewczyn byłam tylko ja i Kate.

*1h później*

Wybiła godzina 1:00 i chciałam wracać powoli do domu. Oczywiście sama o własnych nogach nie wiem czy dam radę. A Justin nie może prowadzić. Byłam już zmęczona, więc poszłam pożegnać się z nowo poznanymi znajomymi. Próbowałam znaleźć jeszcze Biebera. Stał przy schodach. Kiedy szłam w jego stronę, w końcu mnie zauważył. Powiedział coś do kolegi i ruszył do mnie chwiejnym krokiem.
- Ja już będę szła. - Powiedziałam, z nadzieją, że mnie usłyszał, przez głośną muzykę.
- Ja też.
- Autem?
- Nie, jutro go odbiorę. Taxi! Jedziesz ze mną. - Ostatnie zdanie powiedział poważnie.
- A jak nie to co? - Zapytałam z uśmiechem.
- Nie chcesz wiedzieć. - Złapał mnie w pasie i wyprowadził przed budynek.
Chwilę później byliśmy pod moim domem. Chłopak uparł się, że ode mnie do jego domu jest kawałek i wróci piechotą. Nie miałam ochoty się z nim kłócić, dlatego zgodziłam się, bo i tak nie mam nic do gadania.
Odprowadził mnie pod same drzwi.
- Miło było z tobą spędzić czas. - Powiedział patrząc mi w oczy, uśmiechając się i robiąc krok w moją stronę. Ja automatycznie się cofnęłam.
- Z tobą też.
- To pa. - Wpatrywał się we mnie.
- Pa.
- Jesteś wyjątkowo śliczna. - Zdziwiło mnie to i to bardzo.
- Pa. - Powiedziałam pośpiesznie i odwróciłam się od niego. Otworzyłam szybko drzwi i weszłam do domu.




__________________________________________________________

TYDZIEŃ MINĄŁ!
ROZDZIAŁ DODANY!
Jak na razie daję radę ;)

KOMENTUJEMY, PROSZĘ xx

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 20

* tydzień później *

Od czasu kiedy chłopcy wyjechali, rozmawiałam z Harrym 8 razy przez telefon. Na dzisiaj wieczorem umówiliśmy się na skype. Teraz jest 12:03 i za godzinę idę z Eleanor na zakupy. Postanowiłam ubrać się w TO. Pomalowałam się i zeszłam na dół jeszcze coś zjeść. Bez Nialla w tym domu jest tak pusto. Włączyłam telewizor, przełączyłam na MTV i akurat leciało ONE WAY OR ANOTHER.
- ŁAN ŁEJ OR ANADER! - Śpiewałam na cały głos refren i szłam w stronę kuchni. Wyciągnęłam z lodówki arbuza. Pokroiłam go w kosteczkę i wrzuciłam do blendera. Po chwili mój koktajl był już gotowy. [PATRZ] Jeszcze chwilę byłam na instagramie, kiedy El zadzwoniła.
*- Cześć! Gotowa?
- Tak, tylko pójdę po torebkę na górę. A gdzie jesteś?
*- Zaraz będę pod twoim domem.
- Ok. Do zobaczenia. - I się rozłączyła. Pobiegłam do pokoju, wzięłam szybko torbę. Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi, i gdy się odwróciłam ujrzałam uśmiechniętą dziewczynę. Szłam w jej stronę.
- Shopping czas zacząć! - Krzyknęła zadowolona Eleanor i ruszyłyśmy w kierunku centrum handlowego.



* 3h później*

Postanowiłyśmy, że wrócimy do domu taxi, ponieważ byłyśmy naprawdę zmęczone i dźwigałyśmy nasze nowo zakupione ciuchy.
- Wiesz, że co rozmawiam z Louisem przez telefon, to on musi chociaż raz zaznaczyć żebyśmy miały Cie na oku.
- Oni uważają mnie za jakąś kalekę.
- Martwią się. - Zapytałam się jeszcze czy zajdzie do mnie na kawę czy coś. Ale odmówiła, mówiąc, że musi jeszcze załatwić parę spraw w banku.
Dojechałyśmy najpierw pod mój dom. W sumie nie wiem czy mogę go nazywać MOIM gdyż za to wszystko i tak płaci Niall. I to tak jakby jego dom. Pożegnałam się z El. I szukałam kluczy w torebce. Kiedy się znalazły otworzyłam drzwi i pierwsze co zrobiłam to rzuciłam zakupy na podłogę. Usiadłam na ziemi i głośno wypuściłam powietrze. Posiedziałam tak około 3 minuty. Miałam teraz ochotę na zimny prysznic. Wstałam, i poszłam o mojego pokoju. Wzięłam jakieś dresy i t-shirt Hazzy który mi zostawił.
Umyłam się szybko, i od razu czułam się lepiej. Usłyszałam dzwonek sms-a. W duchu chciałam, żeby to był Justin, ponieważ miałam dzisiaj ochotę na jakąś imprezę. Niegrzeczna ja. Jednak był to mój ukochany chłopak. Tak bardzo za nim tęskniłam. Kiedy odczytałam wiadomość łezka spłynęła mi po policzku. Tak bardzo bym chciała, żeby teraz był koło mnie. Mimo, że jest dla mnie czaasem wredny czy coś, ja go kocham całym moim małym serduszkiem. Wskoczyłam na łóżko, wzięłam mojego laptopa i weszłam na skype. Harrego jeszcze nie było. Więc przejrzałam tumblra. Facebook, twitter, instagram, tumblr. Po co ja mam tam wszędzie konta? Nie wiem. Kiedyś z nudów tak było, że siedziałam w domu; zamknięta w pokoju i wciągnęłam się w to. Byłam aktywna wszędzie.
Od kiedy się przeprowadziłam tu, zapomniałam co to komputer. I w sumie, to życie bardziej mi pasuje, niż ciągłe siedzenie w domu, i tylko od czasu do czasu wyjście ze znajomymi jak załatwili towar lub były czyjeś urodziny. HARRY DZWONI! Bez zastanowienia odebrałam i od razu ujrzałam jego piękną twarz. Nie mogłam się opanować, zakryłam ręką kamerkę i po prostu popłakałam się. Jeju, nie widzimy się tylko tydzień, a ja już nie wytrzymuję.
- Ej, kochanie.. chcę Cię zobaczyć.
- Ch.. chwila. - Odpowiedziałam, wyłączyłam kamerę, wzięłam głęboki wdech, wytarłam łzy i już mógł mnie zobaczyć. - Jestem.
- I bardzo się z tego cieszę. - Jego uśmiech; umieram. - Zareagowałaś jak fanka, ale podziwiam, że nie krzyczysz. - Zaśmiałam się.
- Nawet sobie nie wyobrażasz.. jak ja za tobą tęsknię. - Oparłam się na łokciu i wpatrywałam w mojego przystojnego mężczyznę.
- A ja za tą Panią! - Powiedział i wskazał palcem na mnie.
- Wracaj do mnie..
- Już niedługo skarbie, niedługo.
- Ile masz czasu na rozmowę?
- 20 minut. 20 minut na oglądanie mojej księżniczki i 20 minut słuchanie jej pięknego głosu.
- Kto tu ma piękny głos, no kto.
- Ja? No co ty, tylko miliony dziewczyn na świecie leci na moją chrypkę...
- Harry! Wiedź, że mogę się w każdej chwili się rozłączyć!
- Nie martw się, jestem tylko twój. - Znowu ten uśmiech.
- Tylko mój. - Powtórzyłam. Nagle usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Nieznany numer, jednak odebrałam.
Wyciszyłam głos na skype.
- Hallo?
*- Hej, Rose. - Justin..
- Hej. Przepraszam Cie ale czy mógłbyś zadzwonić za 30 minut? Albo nie, ja zadzwonię, jak już będę mogła.
*- Jasne, sorrki. Chciałem się tylko coś spytać.
- To chyba może poczekać, wybacz. - Rozłączyłam się. I wznowiłam mikrofon.
- Kto to był? - Zapytał od razu Harry.
- Em.. Perrie. Pytała jak u mnie, ale powiedziałam jej, że rozmawiam z tobą i żeby oddzwoniła. - Uśmiechnęłam się, żeby nie pomyślał, że kłamie.
- Fajnie, że masz dobre kontakty z resztą dziewczyn. A, słyszałem, że byłaś dzisiaj na zakupach?
- Skąd? El, powiedziała Louisowi?
- Nie, od Paula. - Tu się troszkę zdziwiłam. - Paparazzi zrobiło wam kilka fotek i od razu znalazły się na stronkach plotkarskich.
- O ja..
- Dziwne, co nie? Każdy wie, co robisz w każdej wolnej chwili.
- Ta..

*30 minut później*

Już skończyłam rozmowę z moim chłopakiem. Muszę w końcu zadzwonić do Justina. Najpierw jednak zapisze go do kontaktów, bo jakimś dziwnym cudem się SAM usunął. Dobra, dzwonie.
*- Myślałem, że nie zadzwonisz.
- Byłam zajęta, emm.. to o co chciałeś zapytać?
*- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś dziewczyną Harrego Stylesa?


_____________________________________________________________


TEN OTO ROZDZIAŁ PISANY NOCAMI! TADAAA!
A więc, ten gif z Chachi i Harrym robiłam SAMA! Kumacie?! Szacun >>>>>>>>
Rozdziały będą co tydzień, prawdopodobnie w każdą niedziele :)

Wiktoria od szukania gifów i pomocy pisemnej! Looolz! XD Ta praca jest ciężka, więc, docencie to! :D

KOCHAMY WAS <3 font="">

10 KOMENTARZY CHCE WIDZIEĆ!