środa, 16 lipca 2014

Rozdział 18

*3 dni później, oczami Harrego*
Porozmawialiśmy na spokojnie z chłopakami i jesteśmy już pogodzeni. Dzisiaj po południu mamy spotkanie z managerem. Teraz leżymy z Rose u niej w pokoju i leniuchujemy. Przez ostatni tydzień dużo poleciało hejtów na nią, nie tylko na jej twitterze, ale również moim. Jak na razie oboje nie korzystamy z tego portalu, tylko czekamy jak to wszystko się uspokoi.
- Rose, ale teraz na poważnie.. - Zacząłem.
- Słucham się uważnie, zrymowało się! - Zaśmiałem się i popatrzałem jej w oczy. Fajnie mieć taki skarb przy sobie. 
- Serio, nie jesteś dziewicą?! - Zapytałem nadal patrząc jej w oczy.
- Jezu Harry, tak. Wybacz niestety nie rozdziewiczysz mnie.
- Szkoda.
- Debil.
- A tak w ogóle kiedy masz okres?
- A co Ci to wiedzieć?
- Bo jesteś moją dziewczyną?
- Jakoś początki miesiąca.
- Nie będziemy mogli się wtedy ruchać. - Zrobiłem smutną minę i próbowałem się nie zaśmiać. Rzuciła we mnie poduszką.
- Tak się bawimy? - Zapytałem z uśmiechem. Wziąłem drugą poduszkę i rzuciłem w jej stronę. Śmialiśmy się w najlepsze.

*2h później*

Właśnie cały nasz zespół jedzie jednym autem pod studio gdzie mamy się spotkać z Paulem. Przed budynkiem były fanki, ale jakoś przedostaliśmy się do środka. Przywitaliśmy się z mężczyzną i usiedliśmy na kanapie, a on na przeciwko nas.
- Jedziemy w trasę po Ameryce. - Powiedział prosto z mostu.
- CO?! - Krzyknęliśmy wszyscy na raz.
- Kiedy? - Zapytał Liam.
- Już za tydzień! To tylko dwa miesiące.
- Nie mogłeś nas uprzedzić wcześniej?! - Powiedziałem z wyrzutem. Wstałem i zacząłem chodzić w kółko.
- Nie może moja siostra jechać, co nie? - Zapytał Niall.
- Raczej nie. Da sobie rade, jest prawie dorosła.

*4h później, oczami Rose*

Dowiedziałam się o wszystkim. W sumie nie wiem co myśleć. Z jednej strony to jego praca, ale 3 miesiące to dużo. Będę tęsknić za moim misiaczkiem bubu słodkości. (XD)
Mam zamiar teraz wyjść na spacer wszystko przemyśleć. I wreszcie będę mogła zapalić. Huuura. 
Byłam w przedpokoju i ubierałam buty.
- Niall, wychodzę! - Krzyknęłam szybko i chciałam już wyjść.
- Chwila.. - Przybiegł do mnie. - Wracasz do 22, nie palisz, nie pijesz, NIE ĆPASZ. Masz wrócić cała i zdrowa. - Zrobiłam krok w stronę drzwi. - Sekunda! Masz sprej pieprzowy w torebce?
- Idź się leczyć. - Zmierzyłam go i wyszłam. Wsadziłam słuchawki do uszu i puściłam TO.
Kiedy byłam w parku wzrokiem poszukałam wolnej ławki i szłam w jej kierunku. Usiadłam i wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów; które miałam już od 2 miesięcy, bo nie miałam okazji zapalić. Wyciągnęłam jeszcze zapalniczkę i odpaliłam szluga. Zaciągnęłam się i wypuściłam dym z ust. Nagle podszedł do mnie wysoki i nie powiem przystojny chłopak. Był może w moim wieku lub starszy.
- Hej... Masz może ognia? - Zapytał pokazując nie odpaloną fajkę.
- Ta.. jasne. - Podałam mu i odpalił. Usiadł obok mnie.
- Justin. - Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Rose. - Podałam mu swoją i uścisnęłam. I tak właśnie zaczęłam się rozmowa.
~~~~~~
- I tak właśnie moja 6-letnia siostrzyczka pomalowała mi paznokcie.. - Wybuchłam głośnym śmiechem. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 21:34. Chyba trochę przegadaliśmy.
- Ja powinnam się chyba zbierać. - Oznajmiłam ze smutkiem.
- Serio? Myślałem, że pójdziemy gdzieś do knajpy czy coś.
- Brat mi kazał być o 22 w domu..
- Jesteś młoda! Baw się!
- Masz rację! Chodźmy! - Ruszyliśmy w stronę wyjścia z parku.

Justin zaprowadził nas na miejsce; nie całe 10 minut drogi.
- Dużo tu facetów. - Powiedziałam gdy przekroczyliśmy próg. Patrzą się na mnie. Świetnie. Zacznę się rumienić i nie będzie tak super. Usiedliśmy przy barze i zamówiliśmy sobie po piwie.


*1h później, oczami Nialla*

Rose powinna być 30 minut temu w domu. Nie mogę się do niej dodzwonić. Boję się, że ktoś ją zgwałcił. Nie, Horan, świrujesz. Może zadzwonię do Stylesa.
- Hallo? - Odebrał!
- JEST U CIEBIE ROSE?
- Nie, a powinna?
- Powinna być już dawno w domu!
- Dobra, nie przejmuj się pewnie zaraz wróci.
- Jak mam się nie przejmować? Ty jesteś jej chłopakiem i pilnowanie jej to twój pieprzony obowiązek!

*3h później*

Przez godzinę z Harrym siedzimy w salonie na dupie i czekamy jak pojawi się w domu. Gdyż przez 2 godziny jeździliśmy do parkach i ulicach i jej szukaliśmy. Usłyszeliśmy pukanie i zerwaliśmy się z kanapy z nadzieję, że to Rose. Okazało się, że to Louis przyjechał i oznajmił, że przejechał wszystko i nigdzie jej nie widział. Tak, zadzwoniliśmy do chłopaków, chciałem się tylko zapytać, czy może nie mam jej u nich czy coś, ale doszło do tego, że pomagają nam jej "szukać". Po 5 minutach usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu. Teraz myśleliśmy, że to na pewno Liam lub Zayn. Ale była to NAJEBANA ROSE. Szybko do niej podeszliśmy i podtrzymywaliśmy ją. Nie trzymała się kompletnie na nogach, mówiła coś nie zrozumiałego i ciągle powtarzała imię ,,Justin"
- Masz przejebane. - Powiedział wkurwiony Hazz.





______________________________________________________________

TEN OTO ROZDZIAŁ PISAŁAM MIESIĄC, JESTEM OKROPNA, WIEM!
Tak jesteś ~ Wiki
Dodaje go o 02:02 :o
Dokończałam go razem z WIKTORIĄ  
W ZAKŁADCE POSTACIE MOŻEMY ZOBACZYĆ JUŻ JUSTINA!

KOCHAM WAS <3 font="">

5 komentarzy :

  1. lovki <3-Wika

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne <3
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/ ---> Zapraszam do mnie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz racje. . .jesteś zua ;<
    Ale to nie zmienia faktu że piszesz zajebiszte rozdziały!
    Boziu! Kobieto! Ty nawet nie wiesz ile ja czekałam!
    Nom, ale fakt, mało która dziewczyna oparła by się TAKIEMU Justinowi!
    Ja Cię proszę, pisz to częściej, bo co prawda jest WIELE ff, ale co z tego jak to same badziewia! ;(


    Życzę weny, Am.

    OdpowiedzUsuń