wtorek, 30 września 2014

Rozdział 28

*2 dni później*

Jest 4 rano, a my jesteśmy w drodze na lotnisko. Kiedy dojechaliśmy Harry wyciągnął nasze walizki z bagażnika, zapłacił kierowcy taxi i udaliśmy się do wejścia budynku. Spojrzałam na tablice lotów.
- Harry.. nie ma tu Dubaju. Czy my na pewno lecimy dzisiaj? - Zapytałam się spoglądając na rozbawionego chłopaka.
- Tak skarbie. Prywatnym samolotem.
- A no tak. Zapomniałam. - Objął mnie wolną ręką i zaprowadził do Pani u której mieliśmy zostawić swój bagaż.

*30 minut później*

Nasza mała odprawa trwała krótko. Zamiast 2 godziny czekania tak jak każdy, my mieliśmy tylko 30 minut.
Kiedy byliśmy już w środku maszyny, przywitały nas bardzo sympatyczne stewardessy. Usiedliśmy na dużych i wygodnych siedzeniach i zapieliśmy pasy.
- Boisz się? - Zapytał mnie Hazz.
- Nie no co ty. - Sama nie wiedziałam czy się boję, bo samolotem leciałam tylko dwa razy i było to jakoś kilka lat temu. Pilot odpalił silnik i zaczął jak na razie jechać na pasie startowym. Zamknęłam oczy i ścisnęłam dłoń mojego chłopaka. - Chociaż zastanowię się nad moją odpowiedzią. - Poczułam jak jesteśmy już w powietrzu i nadal nie otworzyłam oczu.
Kilka minut później czułam się swobodniej i lepiej przyzwyczaiłam się do lotu.
- Ile będziemy lecieć?
- Jakoś 7 godzin.
- Żarty sobie robisz?
- Nie. Ale możemy porobić coś fajnego w tym czasie. - Poruszał zabawnie brwiami.
- Siedem godzin, możesz przypadkiem wylecieć oknem. - Pogroziłam mu palcem.
- Prześpij się, kochanie. - Wskazał głową na kanapę która była na przeciwko, a na nim był rozłożony biały koc. Wstałam i powolnym krokiem poszłam we wskazane miejsce.

*4h później, oczami Harrego*

Ona tak słodko śpi. Podszedłem do niej i zrobiłem jej zdjęcie. Po czym dodałem je na instagrama.
- Rosie. - Powiedziałem cicho i pocałowałem ją w policzek. Mamrotała coś pod nosem.
- Co? - Odpowiedziała w końcu.
- Musisz coś zjeść.
- Śpię. - Obróciła się na drugi bok. - Nie jestem głodna.
 - To wstawaj już jesteśmy. - Usiadła i zaczęła się rozglądać.
- I co kłamiesz.
- Ale już nie śpisz. Nudziło mi się, dlatego Cię budzę.
- Czyli nie muszę jeść?
- Musisz.
- Ale jak nie zjem nic, to nie umrę, nie jestem anorektyczką.
- Jeszcze. - Popatrzałem na nią groźnie i już bez gadania poszliśmy zjeść croissanty.

Po śniadaniu, nie mieliśmy co robić więc Rose wpadła na pomysł.
- Zagrajmy w grę. Papier, kamień, nożyce. Ten co będzie przegra daje buziaka wygranemu.
- Przegrałem. - Uśmiechnęła się pięknie, a ja jej dałem słodkiego całusa.

*4h później, oczami Rose*

Wylądowaliśmy już, i jesteśmy właśnie w hotelu. Rozpakowujemy się. Hotel jest naprawdę piękny. Nasz pokój wygląda tak : KLIK. Poszłam wziąć prysznic. Po skończeniu czynności w samym ręczniku poszłam do walizki i wyciągnęłam strój kąpielowy, a z szafy sukienkę. Zrzuciłam materiał z ciała i założyłam strój. Poczułam, że ktoś obejmuję mnie w pasie. Odwróciłam się w jego stronę. Pocałował mnie zachłannie.
 - Harry. - Powiedziałam przerywając pocałunek.
- Chce Cię.
- Idziemy na plaże.
- Może poczekać. - Odsunęłam się od niego i z złowieszczym uśmiechem, ubrałam na siebie sukienkę KLIK. - Pewnie, narób mi ochoty, i mnie olej - Wzięłam torbę i zaczęłam pakować do niej potrzebne rzeczy.
- Wybacz skarbie, takie rarytasy to wieczorem.
- Trzymam Cię za słowo.


*1h później*

Jesteśmy w drodze na plaży i w sumie bardzo się ciesze z tego wyjazdu. Możemy wypocząć; sami. I o to chyba chodziło. Jak na razie nikt chyba nie zauważył Harrego Styles'a w Dubaju 4 tysiące mil od Londynu. Zdaje sobie sprawę z tego, że oni są znani na całym świecie. I gdzie nie są to zawsze będą jakieś fanki. Ale tutaj na pewno będzie ich mniej iż w Wielkiej Brytanii. Boję się trochę, że teraz ktoś przypatrzy go na plaży i da znać na twitterze czy innym portalu społecznościowym i to rozniesie się po całym kontynencie czy świecie. Ale nie uważam, żeby ktoś specjalnie tu przyleciał, żeby spotkać wielką gwiazdę. Może czasem ludzie mają w dupie twoje życie prywatne i twój prywatny czas. Ale oni zaczynając karierę, musieli być przygotowani na to, że ich życie się całkiem zmieni i ich tajność będzie wszystkim znana.
Dotarliśmy szybko w zaplanowane miejsce. Rozłożyliśmy koc i usiadłam na niego.
- Nie rozbierasz się?
- Na razie nie. Jakoś za godzinkę.
- A co jeśli Cię wrzucę?
- Nie dostaniesz buziaka przez miesiąc. - Wymachiwałam mu rękoma przed twarzą. Na co on wybuchnął śmiechem, wziął mnie na ręce i biegł w stronę wody. - JA NIE ŻARTUJĘ! - Zatrzymał się na płytkiej wodzie.
- Wejdziesz dalej sama?
- Nie. - Rozbiegł się i zanurkował razem ze mną. Kiedy się wyłowiliśmy zaczęłam go chlapać. - Idiota! - Chlapałam go dalej i zaczęłam wychodzić z morza. Szedł za mną i chciał mnie złapać. Ale ja go popchnęłam i chłopak wpadł do wody.







_________________________________________________________________

MINĄŁ TYDZIEŃ, ROZDZIAŁ DODANY.
Tak naprawdę pisałyśmy go jeden dzień, bo szkoła -.-
5 sprawdzianów w tygodniu, czemu nie, my przecież nie mamy życia.
10 KOMENTARZY PROSIMY? 

7 komentarzy :